Pikantne wino z solą
Dr Paulina Komar o antycznym winie, jego produkcji, smaku i handlu
AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Swego czasu rozważano, czy człowiek nie został rolnikiem przede wszystkim po to, by mieć co nalać do kufla. Pomysł chwytliwy, warzenie piwa nie wykluczało robienia placków z dzikiego zboża. A co z winem, którego pozostałości sprzed 8 tys. lat znaleziono na ściankach naczyń z Gruzji?
PAULINA KOMAR: – Zakaukazie to matecznik winiarstwa, tam odkryto najstarsze udomowione pestki winogron – bardziej wydłużone niż dzikie i z charakterystycznym dzióbkiem. Do dziś istnieje tam zwyczaj robienia win w kwewri – glinianych pojemnikach umieszczonych w ziemi. Umiejętność przetwarzania winogron i pierwsze udomowione szczepy rozeszły się stamtąd na zachód do basenu Morza Śródziemnego i na wschód do Azji Centralnej oraz na południe przez Bliski Wschód do Afryki Północnej.
Z Egiptu z końca IV tys. p.n.e. pochodzą najstarsze etykietki i dzbany na wino z informacjami o miejscu produkcji. Są to jedne z najstarszych śladów piśmiennictwa, dowodzące, że pismo miało pomóc w handlu i administracji.
Z tym że akurat egipskie wino w antyku uchodziło za podłe, a poeta Marcjalis wyśmiewał, że znad Nilu lepszy jest ocet, co wynikało z tego, że w Afryce nie ma dobrych warunków dla winiarstwa. Do Italii rozwinięta kultura wina przyszła z greckimi kolonistami, bo choć już wcześniej uprawiano tam lokalne odmiany pnącej się winorośli, tzw. vitis arborata, i najprawdopodobniej produkowano wino na niewielką skalę, to dopiero Grecy przywieźli ze sobą odmiany vitis roditis i sideritis, a także technikę uprawy na niskich podpórkach. Z badań genetyków wynika, że współczesne szczepy z Italii są podobne genetycznie do dzikiej winorośli, która tam rosła, ale stanowią połączenie lokalnych odmian, greckich i fenickich.