„Przepraszamy – brak paliwa” – takie komunikaty pojawiły się pod koniec września 2021 r. na stacjach benzynowych w Londynie oraz w południowo-wschodniej Anglii. Kierowcy wpadli w panikę i masowo ruszyli tankować, a przynajmniej spróbować napełnić bak. Coś, co wydawało się chwilową przerwą w dostawach, gwałtownie ujawniło nieoczekiwane konsekwencje brexitu.
Wbrew pozorom paliwa było w bród, tylko nie miał kto go dowieźć. Brexit wykluczył z brytyjskiego rynku środkowoeuropejskich kierowców, którzy dotąd się tym zajmowali. Generalnie brakuje tam ponad stu tysięcy kierowców ciężarówek, co przekłada się na kłopoty z dostawami, od supermarketów po sieci fast-foodów. Na dodatek kierowcy cystern potrzebują uprawnień związanych z przewozem ładunków niebezpiecznych – ich zdobycie wymaga czasu i pieniędzy. To są okoliczności, w których aż się prosi o radykalne rozwiązania technologiczne. Dlaczego paliwa nie mogą wozić autoroboty?
Próg zwalniający
Odpowiedź jest banalnie prosta. Wciąż nie ma takich dużych pojazdów ciężarowych, które naprawdę byłyby zdolne samodzielnie poruszać się po wszystkich drogach, czy też choćby tylko po samych autostradach. Szybciej mają szansę pojawić się na nich samochody dostawcze i pojazdy osobowe do 3,5 tony.
W Kalifornii, która jest najbardziej przychylna pojazdom autonomicznym w USA, aż 55 firm prowadzi testy z obowiązkowym udziałem kierowcy. Lecz tylko siedem z nich dostało zgodę na jazdę bez kierowcy na pokładzie, zaś na razie trzy przeszły do fazy wdrożenia. Są to Cruise (spółka należy do General Motors), Nuro i Waymo (właścicielem jest Alphabet, którego częścią jest też Google).
Pojazdy Cruise wykorzystuje amerykański gigant handlu detalicznego Walmart. W ramach programu pilotażowego w kilku miejscowościach klienci mogą złożyć zamówienie w lokalnym sklepie, a zakupy przywiezie autonomiczny samochód.