Masowe szczepienia przeciw covid ruszyły już w pierwszej połowie grudnia 2020 r. właśnie w Wielkiej Brytanii, choć rozpoczęto je ostrożnie od podawania preparatu Pfizera/BioNTech personelowi medycznemu. Teraz jednak mimo zielonego światła, jakie dla tej samej szczepionki podawanej najmłodszym dzieciom zapaliły w listopadzie ubiegłego roku urzędy rejestracyjne w USA i Unii Europejskiej, Brytyjczycy postanowili wstrzymać się z podobną decyzją.
– O powodach tej wstrzemięźliwości szeroko się tu nie mówi – relacjonuje dr Emilia C. Skirmuntt z Churchill Hospital oraz Centrum Wakcynologii Klinicznej i Medycyny Tropikalnej uniwersytetu w Oxfordzie. – Ale większość ekspertów jej nie pochwala. Tym bardziej że wszystkie modele przebiegu pandemii i sytuacji epidemicznej w szkołach, gdzie uczą się najmłodsi, wykazują znaczne wzrosty zachorowań.
Z angielską flegmą, bez pośpiechu
Bądźmy jednak precyzyjni. Wielka Brytania nie wprowadziła powszechnych szczepień dla dzieci poniżej 12. roku życia, jednak już od grudnia szczepionki przeciw koronawirusowi podawane są tym kilkulatkom, które mają przewlekłe choroby współistniejące i w wypadku zakażenia covid istniałoby ryzyko ich zaostrzenia, oraz dzieciom, których opiekunowie dotknięci są takimi schorzeniami.
Nie można więc decydentom zarzucić przerzucenia sympatii na przeciwników szczepień, ponieważ grupy najwrażliwsze na infekcję, wywołaną – obecnie – wariantem omikron, zostały zabezpieczone. – Co do pozostałej większości najmłodszych organ wydający zalecenia w tej sprawie uznał, że immunizacja, choć bezpieczna, w tej grupie wiekowej nie wymaga wielkiego pośpiechu, ponieważ większość maluchów w przedziale 5–11 lat przechodzi u nas covid dość łagodnie – tłumaczy decyzję JCVI (Joint Committee on Vaccination and Immunisation; Wspólnej Komisji ds.