Struktura rewolucji wszelakich
Thomas Kuhn i jego wizje rozwoju nauki. Czeka nas rewolucja
„Nauka jest niemal w całości skutkiem przynoszącego przyjemność intelektualnego zaciekawienia” – powiedział Alfred North Whitehead, filozof i fizyk żyjący na przełomie XIX i XX w. Stwierdził także, że „największym odkryciem XIX stulecia było odkrycie metody na dokonywanie odkryć”. Te myśli wyrażają podstawowe napięcie charakteryzujące proces naukowy: o rozwoju decydują ludzie i ich motywacja, by poświęcać czas, talent i nierzadko życie osobiste na pracę, która rzadko przynosi spektakularne sukcesy, a często kończy się niepowodzeniem. Nie przynosiłaby wszakże rezultatów, gdyby nie była zorganizowana w system.
Fabryka i manufaktura
Działa on z niezwykłą prawidłowością – ilość wiedzy naukowej mierzona liczbą publikacji naukowych podwaja się co kilkanaście lat, co ujawnił na początku lat 60. XX stulecia Derek de Solla Price. Brytyjski fizyk i historyk nauki odkrył tę prawidłowość, gdy ułożył obok siebie roczniki najstarszego (wydawanego od 1665 r.) czasopisma naukowego „Philosophical Transactions of the Royal Society”. Zauważył, że kolejne stosy są coraz wyższe. To spostrzeżenie zachęciło Price’a do przyjrzenia się całej dostępnej w czasopismach naukowych produkcji. Okazało się, że ilość wiedzy nie tylko rośnie, ale proces ten nieustannie też przyspiesza (więcej w tekście „Jak pęcznieje wiedza”).
Konsekwencje są niebagatelne. Przyrost ilościowy przekłada się na zmiany jakościowe. Najważniejszą w XX w. były narodziny tzw. Wielkiej Nauki. Bezpośrednim impulsem okazała się druga wojna światowa i prace nad takimi projektami, jak bomba atomowa, komputer czy radar. Odpowiedzią okazało się tworzenie wielkich zespołów zarządzanych w sposób przypominający organizację pracy w fabryce.