Naukowcy, zwłaszcza kulturoznawcy czy etnografowie, od wielu lat interesują się wiarą w czary, a szczególnie w tzw. czarną magię. Chodzi o przekonania, że pewni ludzie potrafią wykorzystywać swoje ponadnaturalne zdolności, by szkodzić innym osobom, np. rzucając uroki. Choć mogłoby się wydawać, że w XXI w. wiara w czarną magię to margines – szczególnie w zamożnych i wyedukowanych społeczeństwach Zachodu – to jednak okazuje się, że jest to zjawisko dość rozpowszechnione.
Czytaj także: Jak magia i wróżby wpływają na nasze życie
Dawny Związek Radziecki jest opanowany przez magię
Do takiego wniosku doszedł prof. Boris Gershman z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Amerykańskiego w Waszyngtonie, który przeanalizował ogromną liczbę danych na ten temat, a wyniki swoich badań opublikował właśnie na łamach czasopisma naukowego „PLOS ONE”. Przyjrzał się mianowicie badaniom z lat 2009–17 reprezentatywnych próbek mieszkańców 95 krajów (z pięciu kontynentów), w których żyje połowa dorosłej populacji świata. Interesowało go, jaki procent danej populacji wierzy w czarną magię oraz czy koreluje on z różnymi wskaźnikami, np. z poziomem wykształcenia, wyznawaną religią czy zamożnością.
Okazało się, po pierwsze, że istnieją spore różnice między poszczególnymi krajami i regionami świata. Na jednym skraju znalazła się Szwecja z 9 proc. ludzi deklarujących wiarę w czarną magię, a na przeciwnym Tunezja, gdzie takich osób jest aż 90 proc.
Jeśli chodzi o regiony świata, to np. cała środkowo-zachodnia Europa podchodzi z rezerwą do takich przekonań, choć wyjątkiem okazała się Portugalia.