Każdego roku malaria zabija setki tysięcy ludzi, jest na szóstym miejscu wśród przyczyn śmierci w krajach o niskich dochodach. W 2020 r. odnotowano 241 mln przypadków, które przełożyły się na 627 tys. zgonów – głównie w Afryce, ale również południowej Azji oraz Środkowej i Południowej Ameryce.
Chorobę tę wywołuje pasożytniczy jednokomórkowy pierwotniak z rodzaju Plasmodium. A zwierzęciem, które przenosi go między zakażonymi a zdrowymi ludźmi (czyli tzw. wektorem), są samice kilkudziesięciu gatunków komarów (spośród ok. 3,5 tys.).
W 2015 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła strategię walki z malarią. W ciągu 15 lat ma ona doprowadzić do redukcji liczby przypadków oraz śmiertelności o 90 proc., jak również eliminacji choroby na terenie przynajmniej 35 krajów. Jednym z elementów tego planu jest testowanie pobranej krwi pod kątem obecności zarodźca, co będzie jednak trudne do wprowadzenia na masową skalę.
Problem ten chce pomóc rozwiązać międzynarodowa grupa naukowców z Brazylii, Australii i Niemiec, kierowana przez badaczy z University of Queensland. Stworzyła ona i przetestowała prototyp bezinwazyjnego testu, w dodatku dającego błyskawiczny wynik wyświetlany na ekranie zwykłego smartfona. Można o nim przeczytać w najnowszym wydaniu czasopisma „PNAS Nexus”.
Czytaj też: Pierwsza szczepionka przeciw malarii.