Zatrzymać potop
Zatrzymać potop! Poziom wód groźnie się podnosi. Zdążymy się uratować?
Na razie prawie nikt nie bierze pod uwagę tego pierwszego scenariusza. Jest raczej odwrotnie. Atrakcyjność wybrzeży rośnie, szczególnie tych nisko położonych. Pół wieku temu na terenach leżących do wysokości 10 m ponad poziomem morza mieszkało ok. 200 mln ludzi, na początku tego stulecia było to już ponad 600 mln, a w połowie XXI w., jak prognozują naukowcy, będzie ich ponad miliard. Z powodów społecznych, ekonomicznych i kulturowych lgniemy ku nadmorskim nizinom. I bardzo niechętnie je opuszczamy – wskazują obserwacje z różnych miejsc świata regularnie zalewanych podczas monsunów, huraganów, tajfunów, sztormów i innych szaleństw natury. Mieszkający tam ludzie, jak mogą, bronią się przed wyprowadzką.
Szczególnie szybko pęcznieją nadmorskie aglomeracje. Wśród dziesięciu największych miast świata tylko dwie znajdują się wewnątrz lądu – Delhi i Mexico City. W wielu krajach świata niemal na poziomie morza, a czasem nawet poniżej tego poziomu, mieszka cztery piąte populacji. Gdzie w USA w dwóch ostatnich dekadach najszybciej przybywało ludności? Na nizinach sąsiadujących z Zatoką Meksykańską i Oceanem Atlantyckim. Im bardziej narażony na ataki huraganów stan, tym większy notował wzrost populacji. Na Florydzie, której dwie trzecie terytorium leży na wysokości do 3 m n.p.m., w 1950 r. mieszkało 3 mln ludzi, w 1980 r. – 10 mln, a w 2022 r. – 22 mln. Również w Chinach dwie trzecie ludzi (ok. 800 mln) mieszka w jedenastu nadmorskich prowincjach. Połowa z 17 mln Holendrów skupiła się w depresji, tworząc tam zresztą jeden z najprężniejszych i najgęściej zamieszkałych regionów gospodarczych Europy.
Bariery chronią Holendrów
Ta wielka migracyjna i demograficzna fala spotka się w XXI w. z równie energiczną falą, która wychodzi jej naprzeciw.