Terapia na miarę
Rak prostaty: jak się badać i leczyć. Najważniejsze to nie przespać momentu
PAWEŁ WALEWSKI: – W swoje 50. urodziny wybierze się pan na badanie gruczołu krokowego per rectum czy odda krew, by sprawdzić poziom białka świadczący o niekorzystnych zmianach w tym gruczole?
PAWEŁ RAJWA: – Gdybym dzisiaj był w tym wieku, zdecydowałbym się na oba. Kiedy za dwie dekady skończę 50 lat, żadne nie będzie mi potrzebne.
Staną się bezużyteczne?
Zastąpią je doskonalsze metody wykrywania nieprawidłowości w prostacie.
Mimo to dziś jednak je pan zaleca?
Nie mamy innych ogólnodostępnych testów, by wyselekcjonować pacjentów z podwyższonym ryzykiem nowotworu gruczołu krokowego. Samego testu PSA (skrót od Prostate Specific Antigen, swoistego antygenu sterczowego wykorzystywanego do wykrywania oraz śledzenia przebiegu raka prostaty – przyp. red.) nie poleca się już do badań przesiewowych, ale wciąż jest wygodny, bo wystarczy pobrać krew z żyły. Tyle że jednorazowa analiza o niczym nie przesądza. Jeśli zgłosi się do mnie mężczyzna z wynikiem powyżej normy, nie zaniepokoję się tym, lecz zlecę powtórne badanie oraz ocenę objętości gruczołu. Bo im jest większy, tym wyższy będzie poziom PSA.
Potrafi to ocenić urolog podczas badania palcem?
Tak. Dodatkowo sprawdzi spoistość i twardość oraz przekona się, czy struktura jest podejrzana nowotworowo – będzie tak, kiedy wyczuje na jej powierzchni guzki. Jeśli dotyk sprawi pacjentowi ból, można domyślić się stanu zapalnego. Kłopot polega na tym, że polegamy tu na subiektywnych odczuciach lekarza. Dlatego ja już dziś przy niepewnych wynikach PSA zalecam dalsze badania, które pomogą lepiej ocenić ryzyko.
Mała prostata i jednocześnie dwucyfrowy wynik PSA – czy można już postawić rozpoznanie raka?