Lara w opałach
W jego doktorat zagrały dwa miliony osób. Nie tylko dla rozrywki. „Potencjał gier jest olbrzymi”
AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Od kiedy gra pan w gry komputerowe?
DR WACŁAW KULCZYKOWSKI: – Od 10. roku życia.
Czy sprawiły, że zainteresował się pan historią?
Niekoniecznie, ale na pewno pobudziły wyobraźnię i zachęciły do szukania odpowiedzi. Z tym że gdy byłem dzieckiem, gry były dla mnie przede wszystkim rozrywką, a nie źródłem historycznych informacji.
Stąd pomysł, by stworzyć taką, która by ich dostarczała?
Pierwsza gra powstała w 2015 r. przy okazji badań na terenie poniemieckiego cmentarza w Nowym Monasterzysku pod Elblągiem. Szukaliśmy tam fundamentów rozebranego w XVIII w. kościoła i mieliśmy doprowadzić to zdewastowane miejsce do porządku. Ponieważ po rodzicach naukowcach, którzy od ponad 20 lat organizują Letnie Spotkania z Nauką nad jeziorem Wdzydze, mam żyłkę popularyzatora, wpadłem na pomysł, by pokazać miejscowym, jak i co robimy. Dlatego zainstalowaliśmy na drzewach kamery, które umożliwiały oglądanie nas w internecie niczym żubry w Puszczy Białowieskiej, a potem zaproponowałem mojemu przyjacielowi Mateuszowi Sokalszczukowi, by stworzył grę, która promowałaby nasze prace. Powstała „Excavate!”, gdzie gracz kierował grupą studentów archeologii mających zbadać stanowisko w ciągu dwóch tygodni.
Mogę w nią zagrać?
Nie, bo była w starej technologii flash, ale zapraszam do „Waterworks!” stworzonej na bazie moich badań nad historią wodociągów w Grudziądzu. Lubię się chwalić, że w mój doktorat zagrało ponad dwa miliony osób na całym świecie.
Tym razem też wcielam się w archeologa?
Nie, gracz jest odpowiedzialny za doprowadzenie wody do dawnego Grudziądza, poczynając od średniowiecza, a kończąc na XIX w.