Królowa strzelców
AI, nowa królowa strzelców? Na murawie nadciąga rewolucja. Polska jeszcze jest w lesie
MARCIN PIĄTEK: – Jak sobie radzi na mistrzostwach Europy sztuczna inteligencja?
PAWEŁ OSTERREICHER: – Coraz mocniej widać udział zaawansowanej analizy gry, czerpiącej z narzędzi na niej opartych. Efekt jest taki, że zespoły raczej nie trzymają się jednego systemu oraz ustawienia. Inne obowiązują w fazie ataku, a inne, gdy trzeba się skupić na obronie. Ponadto nie widać już taktyki uchodzącej za wzorcową i godną naśladowania. Gdy Hiszpanie ponad 15 lat temu opatentowali tiki-takę (grę podaniami rozciągającą szyki obronne rywala – przyp. red.), wygrali po kolei trzy wielkie turnieje, zanim konkurencja wymyśliła, jak się temu przeciwstawić.
Gdzie w tym udział technologii?
Zapewnia ona narzędzia służące znalezieniu słabych stron. Można wziąć na warsztat cały mecz albo tylko sytuacje krytyczne, generujące zagrożenie, z realnego pierwowzoru stworzyć cyfrową wersję i nie tylko odwzorować schemat gry zespołu, ale też przeanalizować zawodnika po zawodniku pod względem indywidualnych parametrów, takich jak czas reakcji, przyśpieszenie, liczba sprintów, pokonany dystans. Albo nakreślić jego mapę podań.
To się w futbolowym slangu nazywa rozgryzaniem rywala. Gdzie tu rewolucja?
W drobiazgowym trackingu, czyli śledzeniu każdego z piłkarzy. Proszę zobaczyć – oto mecz Jamajka–Meksyk w trwającym właśnie Copa America. Te kolorowe kropki to zawodnicy wchodzący w skład formacji obrony, pomocy i ataku oraz sposób, w jaki się przemieszczają. Widzimy np., że prawy obrońca Jamajki ma podczas ataku Meksykanów skłonność do schodzenia do środka i pomocy stoperowi, asekurowania go. Jaki z tego wniosek?
Że na jego nominalnej pozycji robi się dziura.
Tak.