Nauka

O jedną zaporę za daleko

Gdy pięć krajów walczy o dwie rzeki. Czy czekają nas wojny o wodę? Gdzie podzieją się ludzie?

Gdyby zniknęła delta Mekongu, gdzie wtedy podziałyby się miliony jej mieszkańców? Gdyby zniknęła delta Mekongu, gdzie wtedy podziałyby się miliony jej mieszkańców? Nik Wheeler/Corbis / Getty Images
Popyt na wodę rośnie błyskawicznie, lecz jej samej nie przybywa. Susze mogą sprawić, że rzeki przecinające granice państw staną się przyczyną konfliktów.

Mekong długo cieszył się sporą swobodą. Nie budowano na nim wielkich zapór, nie regulowano jego biegu. Odwdzięczał się bogactwem ryb, które stanowią podstawę wyżywienia dziesiątek milionów ludzi zamieszkujących Półwysep Indochiński. Dobre dni dla rzeki powoli się jednak kończą. W połowie lat 90. XX w. w jej górnym biegu Chiny zbudowały zaporę Manwan, a po niej następne.

Chińczycy chcą ujarzmić Mekong, czy raczej Lancang (taką nazwę nosi na ich terytorium), ponieważ potrzebują energii elektrycznej dla wielkich skupisk ludności na wschodzie. Wody są magazynowane w zbiornikach retencyjnych w porze letnich deszczy monsunowych, dzięki czemu w porze suchej trwającej od listopada do maja turbiny mogą pracować na pełnych obrotach. Według Chińczyków zapory nie zagrażają środowisku rzeki. Wskazują też na zalety inwestycji, np. ograniczenie ryzyka powodzi. To samo mówią Laotańczycy, którzy niedawno przegrodzili Mekong tamą Xayaburi.

Dwa inne kraje leżące nad Mekongiem – Kambodża i Wietnam – regularnie jednak te pomysły kontestują. Po pierwsze, okiełznanie rzeki może oznaczać ograniczenie jej cyklicznych wylewów. Zapory mogą bowiem zagrozić kambodżańskiemu jezioru Tonle Sap, z którego wypływa rzeka o tej samej nazwie. Przez siedem miesięcy w roku wpada do Mekongu, ale w czerwcu, wraz z pojawieniem się letniego monsunu, zawraca bieg. Zasilany deszczami Mekong prowadzi bowiem tak dużo wody, że nie mieści się ona w korycie. Wlewa się więc do jeziora, które znacznie powiększa rozmiary, stając się wylęgarnią setek gatunków ryb. Gdy w listopadzie deszcze zanikają i rzeka znów odwraca bieg, miliardy ryb wędrują nią do Mekongu. Tak jest od tysięcy lat, ale czy nadal będzie w przyszłości?

Jest i drugi powód do niepokoju. Tamy zatrzymują sedymenty niesione przez rzekę, a następnie pozostawiane przez nią przy ujściu.

Polityka 31.2024 (3474) z dnia 23.07.2024; Nauka ProjektPulsar.pl; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "O jedną zaporę za daleko"
Reklama