Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Z HCV można wyleczyć prawie każdego. I to się państwu opłaca. Na co jeszcze czekacie, politycy?

Polska potrzebuje szeroko zakrojonego programu zwalczania wirusowego zapalenia wątroby typu C. Polska potrzebuje szeroko zakrojonego programu zwalczania wirusowego zapalenia wątroby typu C. Smarterpix/PantherMedia
Polska potrzebuje szeroko zakrojonego programu zwalczania wirusowego zapalenia wątroby typu C. Eksperci od lat apelują o jego wprowadzenie, a politycy bez względu na opcję ich ignorują. To musi się zmienić.

Wirus zapalenia wątroby typu C (HCV) jest podstępnym patogenem. U większości zakażonych wywołuje przewlekłą infekcję, która przez lata, a nawet dekady, może nie dawać jakichkolwiek objawów. Ostatecznie jednak prowadzi do wyniszczenia wątroby, jej marskości i raka. Samoistne wyleczenie, czyli pozbycie się wirusa z organizmu bez żadnej terapii, zdarza się rzadko w przypadku HCV – jedynie u 15–25 proc. zakażonych. U pozostałych choroba przechodzi w niebezpieczną postać przewlekłą. Dotkniętych nią było wiele znanych osób, np. amerykański polityk Robert F. Kennedy Jr., aktorka Pamela Anderson czy muzycy, np. Steven Tyler (Aerosmith), David Crosby, Lou Reed (Velvet Underground), Natalie Cole, Gregg Allman (The Allman Brothers Band) i Anthony Kiedis (Red Hot Chili Peppers).

Na własny organizm liczyć mogą nieliczni

Jednym z wybrańców okazał się Keith Richards, niezniszczalny gitarzysta The Rolling Stones, który przez wiele lat znajdował się na liście znanych osób, których rychłego zgonu się spodziewano. „Według jednego lekarza miałem umrzeć w ciągu 6 miesięcy, a to ja poszedłem na jego pogrzeb” – opowiadał niegdyś. Fakt, że Keith pozbył się wirusa, „nawet nie zawracając sobie nim głowy”, jest o tyle niesamowity, że przyjmowanie narkotyków, w szczególności dożylnych, a także nadużywanie alkoholu znacząco pomniejsza szansę na samoistne wyleczenie z infekcji HCV. A o wywrotowym stylu życia legendy rock’n’rolla pisać można by przecież wiele. Keith przez dekadę przyjmował heroinę, z uzależnieniem od niej rozprawiając się ostatecznie w 1978 r. Do 2006 r. używał kokainy, a spożycie alkoholu zaczął ograniczać na serio dopiero w wieku 76 lat.

Reklama