Nad Europę nadciągnął niż, któremu nadano imię Brigitta. Jak to niż, niesie ze sobą front atmosferyczny – a front zaś opady deszczu. Nie ma się jednak czego obawiać, bo opady, które wystąpią nad Polską w środę i czwartek, nie będą silne ani długotrwałe. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że zagrożą wezbraniami rzek.
Brigitta jest niżem, który powstał nad Atlantykiem. Nadchodzące znad oceanu niże są mniej zasobne w wilgoć niż te, które powstają nad Morzem Śródziemnym lub Czarnym. Ilość wilgoci w masie powietrza zależy od jego temperatury – chłodniejsze mieści mniej pary wodnej.
Ponadto front, który nadciągnął nad Polskę, przejdzie przez nią szybko i będzie stopniowo zanikał. Z tego powodu nie należy się spodziewać ciągłych opadów i nie wystąpią one wszędzie.
Czytaj także: Pełzający armagedon. Do takiej pogody musimy się przyzwyczaić
Nadal słonecznie, ale chłodniej
Zachmurzenie ustępującego frontu utrzyma się przez większość środy na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce i tam mogą wystąpić burze. Na pozostałym obszarze kraju mogą pojawić się wypiętrzone chmury Cumulonimbus, które przynoszą przelotne opady. W czwartek rano może padać za to na północnym zachodzie kraju.
Z końcem tygodnia powróci słoneczna pogoda, bowiem odbuduje się wyż skandynawski. Będzie kierował do nas już chłodniejsze powietrze z północnego wschodu. Trzeba się więc spodziewać, że zrobi się chłodniej. W dzień ok. 15 st., w nocy bliżej 5 st. C. Wraz z ochłodzeniem pojawią się mgły.
Tyle, jeśli chodzi o prognozy dla Polski. W Europie spodziewany jest kolejny niż genueński – czyli rozwijający się nad Zatoką Genueńską.