Czy glin, stosowany od dekad jako adiuwant w niektórych szczepionkach, może niekorzystnie wpływać na zdrowie dzieci? To jedna z tez systematycznie podsycanych przez ruchy antyszczepionkowe. Ogromne badanie przeprowadzone w Danii jest najlepszą odpowiedzią na te obawy. W analizie wzięto pod uwagę ponad 1,2 mln dzieci.
Glin w medycynie i szczepionkach
Glin to trzeci najpowszechniejszy pierwiastek w skorupie ziemskiej, stanowiący ok. 8 proc. jej masy. Powszechnie wykorzystywany jest w przemyśle opakowaniowym, budownictwie, transporcie czy kosmetykach. W medycynie, w formie wodorotlenku, służy m.in. jako lek zobojętniający kwasy żołądkowe – i nie budzi to żadnych kontrowersji. A jednak obecność jego soli w niektórych szczepionkach, także pod postacią wodorotlenku lub fosforanu, wciąż jest źródłem nieufności, podsycanej przez środowiska przeciwników nauki.
Skąd glin w szczepionkach? W preparatach opartych na inaktywowanych (zabitych) patogenach lub podjednostkowych (zawierających tylko fragment drobnoustroju, np. bakteryjny polisacharyd) glin pełni rolę adiuwantu – substancji, której zadaniem jest wzmocnienie odpowiedzi odpornościowej. Dzięki temu szczepionki są bardziej skuteczne, a liczba wymaganych dawek jest mniejsza. Glin znajduje się m.in. w szczepionkach przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B czy pneumokokom. Czyli w tych, które dzieci otrzymują już w pierwszych miesiącach życia.