Trawka się zazieleniła
Trawka się zazieleniła? Marihuana to już zupełnie inny produkt. Efekt silniejszy, haj większy
Gdyby ten tekst powstawał przed dekadą, zacząłby się od omówienia dwóch wykresów. Pierwszy pochodzi z 2007 r. z czasopisma „The Lancet”, w którym eksperci analizowali używki, oceniając, z jakim ryzykiem uzależnienia się wiążą. Konopie zajmowały w tych klasyfikacjach pozycje relatywnie niskie. Drugi wykres zamieszczono w publikacji „Drugs and Society” z 2006 r. Zestawia różne substancje, pokazując indeks bezpieczeństwa, czyli stosunek dawki aktywnej do śmiertelnej. W czołówce są tu heroina, alkohol, kokaina i morfina, a marihuana znajduje się na szarym końcu – razem z LSD i psylocybiną.
Wniosek byłby więc następujący: lepiej wypić szklankę wody, niż zapalić jointa, ale konopie to mniejsze zło, którego można od czasu do czasu popróbować. Jednak w tej kwestii wiele się zmieniło. Po pierwsze, dzisiejsza marihuana to zupełnie inny produkt. Po drugie, zmienił się profil jej użytkowania. Po trzecie, współczesne badania są lepiej i skrupulatniej prowadzone niż te, które robiono w przeszłości.
Czytaj też: Niegroźne zioło, lek, używka? Sprzedaż w Polsce wystrzeliła, coś tu jest nie tak
Mniejsze zło
Według Światowej Organizacji Zdrowia alkohol odpowiada za 2,6 mln zgonów rocznie. Nie może się mierzyć z wyrobami tytoniowymi, które w tym samym czasie uśmiercają ponad 7 mln ludzi. Chociaż w odniesieniu do marihuany brakuje równie wiarygodnych danych (dlaczego – o tym za chwilę), należy się spodziewać, że jest znacznie mniej szkodliwa niż te dwie legalne używki. Co nie znaczy, że konopie wywołują efekty jedynie pozytywne.