Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Gdy śledztwo sięga DNA

Gdy śledztwo sięga DNA. Jak to działa i dlaczego zawodzi? Nie wierzcie serialom true crime

Testy genetyczne szybko stały się jednym z najczęściej wykorzystywanych narzędzi dowodowych na całym świecie. Testy genetyczne szybko stały się jednym z najczęściej wykorzystywanych narzędzi dowodowych na całym świecie. Microgen / Shutterstock
Popularne seriale true crime stworzyły wyidealizowany obraz kryminalistyki. W rzeczywistości testy genetyczne nie zawsze przesądzają o winie.
Amerykanka Amanda Knox, w 2009 r. skazana we Włoszech na 26 lat więzienia za zabójstwo współlokatorki. W 2015 r. została uniewinniona. Okazało się, że policyjni technicy nieświadomie przenieśli jej DNA na miejsce zbrodni. Ślady faktycznego sprawcy zlekceważono.Giuseppe Bellini/Getty Images Amerykanka Amanda Knox, w 2009 r. skazana we Włoszech na 26 lat więzienia za zabójstwo współlokatorki. W 2015 r. została uniewinniona. Okazało się, że policyjni technicy nieświadomie przenieśli jej DNA na miejsce zbrodni. Ślady faktycznego sprawcy zlekceważono.

Wyobraźmy sobie, że podjeżdżamy na stację paliw, wkładamy pistolet dystrybutora do wlewu, tankujemy, płacimy i odjeżdżamy. Za chwilę tej samej pompy używa mężczyzna, który zaraz po napełnieniu baku pojedzie w ustronne miejsce, by dokonać brutalnego morderstwa. Na narzędziu zbrodni obok materiału genetycznego sprawcy i ofiary technicy kryminalistyki znajdują jeszcze jeden, niepasujący do nikogo profil DNA. Nasz. Komórki naskórka pozostawione przez nas na zimnym metalu pistoletu rozpoczęły własną niekontrolowaną podróż, którą zakończyły na miejscu zbrodni, przeniesione tam przez samego zabójcę. My zaś, nieświadomi niczego, trafiamy do grona głównych podejrzanych. Scenariusz rodem z filmu? Niekoniecznie. To realne ryzyko, które naukowcy nazywają „transferem wtórnym” (secondary transfer) i które każe dziś na nowo ocenić rolę dowodów DNA w sądzie.

Czytaj też: Ile jest warte profilowanie kryminalne

Tragiczna pomyłka

Podobna sytuacja do tej opisanej powyżej przydarzyła się w 2012 r. Lukisowi Andersonowi, młodemu mężczyźnie z Kalifornii. Jego życie rozsypało się w jednej chwili. Został aresztowany i oskarżony o zamordowanie milionera Ravesha Kumry. Dowód wydawał się nie do podważenia – profil DNA Andersona znaleziono na paznokciach ofiary. Dla prokuratury sprawa była jasna – ślad wprost wskazywał na sprawcę. Anderson protestował, twierdząc, że jest niewinny, ale jego tłumaczenia brzmiały jak desperacka próba obrony. Miał jednak żelazne alibi: w momencie popełnienia zbrodni znajdował się – z powodu upojenia alkoholowego – pod opieką medyków w szpitalu, a jego pobyt został skrupulatnie udokumentowany.

Polityka 34.2025 (3528) z dnia 19.08.2025; Nauka ProjektPulsar.pl; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Gdy śledztwo sięga DNA"
Reklama