Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Strach się nie bać

Zaczęła się nowa faza epidemii. Fot. Emily Walker, Flickr (CC by SA) Zaczęła się nowa faza epidemii. Fot. Emily Walker, Flickr (CC by SA)
Najpierw był paniczny lęk przed wirusem HIV. Potem, wraz z rozwojem terapii, oswoiliśmy się z tym zagrożeniem. I to jest najgorsze, co mogło się przytrafić.

Epidemiolodzy biją na alarm: ludzie zobojętnieli na codzienne niebezpieczeństwo związane z AIDS. Po 27 latach od wybuchu epidemii, która przeniosła się ze Stanów Zjednoczonych na wszystkie kontynenty, bilans sukcesów i porażek wygląda następująco: w arsenale środków stosowanych w kontrolowaniu zakażenia są już 22 leki antyretrowirusowe (HIV należy do grupy tzw. retrowirusów), dzięki różnym kombinacjom tych preparatów życie chorych udaje się wydłużyć do późnej starości, śmiertelność z powodu AIDS spadła w Europie i Ameryce Płn. o 40 proc., ale nadziei na skuteczną szczepionkę profilaktyczną wciąż nie ma, więc wirus rozprzestrzenia się nadal. Pomagają mu w tym najbardziej ci, którzy przestali się go bać.
 

Doszło do tego, że eksperci muszą mitygować nawet samych siebie. Podczas zakończonego w ubiegłym tygodniu w Meksyku XVII Kongresu AIDS – odbywającego się co dwa lata największego zgromadzenia naukowców i organizacji społecznych zaangażowanych w walkę z wirusem HIV – najgorętsze spory wybuchały właśnie wtedy, gdy niektórzy badacze okazywali zbyt dużo optymizmu. Na przykład Szwajcarzy ze Swiss Federal Commission on HIV/AIDS przypomnieli w Meksyku opublikowane na początku roku wyniki swoich badań, wskazujące na minimalne wręcz ryzyko przeniesienia zakażenia na partnera seksualnego, jeśli osoba zakażona w tym związku regularnie przyjmuje leki zbijające poziom wirusa do niewykrywalnych wartości i gdy obydwoje nie cierpią na żadną chorobę weneryczną. To poczucie bezpieczeństwa praktycznie miałoby zwalniać takie pary z konieczności stosowania prezerwatyw.

Szwajcarzy wzburzyli kilkusetosobową widownię, zarzucono im promowanie fałszywego poczucia bezpieczeństwa.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Nauka; s. 76
Reklama