Nagrody Naukowe

Ogłaszamy konkurs dla młodych badaczy

XI edycja akcji stypendialnej POLITYKI

Polityka
Jak co roku zapraszamy młodych naukowców do konkursu o stypendium-nagrodę POLITYKI. Po 10 latach podnosimy jej wysokość oraz – jak wierzymy – prestiż.

Dekadę temu postanowiliśmy wykonać skromny gest w stronę środowiska dotkniętego jaskrawą niesprawiedliwością finansową: młodych, utalentowanych naukowców. Gest przerodził się w akcję „Zostańcie z nami!”. 10 lat to w sam raz tyle, by podsumować dokonania i zweryfikować przekonania. Co uczyniwszy, zdecydowaliśmy się nieco zmodyfikować sposób, w jaki przyznajemy nasze wyróżnienia – do tej pory stypendia, teraz w większym stopniu nagrody naukowe.

Czego dokonaliśmy

W ciągu 10 lat wyłoniliśmy 196 stypendystów; zebraliśmy od partnerów oraz naszych czytelników i rozdysponowaliśmy blisko 5 mln zł. Założyliśmy sprawnie działającą Fundację, a laureaci naszego konkursu – Stowarzyszenie Stypendystów Polityki. Jego przedstawiciele zostali zaproszeni do powołanej przed dwoma laty Rady Młodych Naukowców przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zasiadają w jego władzach. Symboliczny portfel POLITYKI (choć przyznawany według oryginalnej procedury) w środowisku naukowym zyskał respekt, stał się – jak to się określa – rozpoznawalną marką, jest honorowany jako pełnoprawne wyróżnienie naukowe. Laureaci eksponują ją w swoich zawodowych CV.

Jak się jednak wydaje, najważniejszym efektem akcji jest coś, co trudno wyrazić w twardych danych. Mieści się on w kategorii nazywanej świadomością społeczną. Pierwsze portfele (do tej pory niezmiennie każdy zawierał 25 tys. zł) wręczaliśmy z zachętą, by młodzi, zdolni ludzie choć na jakiś czas złapali intelektualny oddech, uwolnili się od przyziemnych kłopotów i eksploatujących chałtur, kupili sobie lodówkę, buty dla dziecka, porządnego laptopa. Była w tym, rzecz jasna, szczera chęć pomocy każdemu desperado z osobna, był jednak również komunikat, z którym mieliśmy nadzieję trafić do szerszej publiczności. Że trzeba coś uczynić, by nie marnować najzdolniejszej młodzieży, skazując tych, którzy wybrali drogę naukową, na jakąś desperacką właśnie, upokarzającą bitwę, by w ogóle utrzymać się na powierzchni życia. Że setki spośród tych, których natura obdarzyła darem wyjątkowego rozumu, jeśli nie wyemigrują za granicę, to bezpowrotnie odejdą do działalności komercyjnej. Czego może i nie byłoby żal, gdyby nie fakt, że akurat zaczął się ów niesłychany szturm polskiej młodzieży na uczelnie (dziś połowa chce mieć wykształcenie wyższe), więc pytanie, kto ją będzie tam uczyć, wydawało się całkowicie na miejscu.

Co się zmieniło (i nie) po drodze

Oczywiście, naszym skromnym kijem Wisły nie zawróciliśmy. Wybór drogi naukowej wciąż wiąże się z dużym ryzykiem. Nie tylko finansowym, bo tu akurat sporo po drodze się poprawiło. W wielu dziedzinach rozmaitość i dostępność grantów naukowych jest całkiem zadowalająca (słychać nawet, że w tym czy tamtym instytucie lub zakładzie młodzi mitrężą dziś czas na grantowej biurokracji, a rutynowym, niewdzięcznym zajęciom, jakich w naukowej robocie niemało, musi tymczasem ze zdwojoną energią poświęcać się dostojna profesura). Specjalne fundusze dla młodych naukowców ustawowo zarezerwowano w budżetach instytucji naukowych. Minister szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka zaprosiła młodych naukowców, by jej doradzali, wiceministrem został jeden z naszych stypendystów – prof. Maciej Banach. Z całą pewnością młode pokolenie dostaje życiodajne kroplówki z różnych źródeł, a i samo – z natury młodości – sprawnie odnajduje się w grantowej rzeczywistości. Łatwiej im po prostu od początku działać według modelu naukowca menedżera własnej osoby lub zespołu, niż się tego uczyć, modyfikować mentalnie.

Ryzyko wiąże się jednak znów z czymś, co trudno wyrazić precyzyjnie – kryje się ono właśnie w kategoriach mentalnych. Niech będzie, że to wyjątki, ale niekiedy nasi stypendyści poufnie dzielą się z nami smutnymi wieściami o tym, jak sukces obraca się przeciwko nim. Jak drobnymi złośliwościami ustawiani są z powrotem do szeregu. Jak subtelnymi metodami opóźnia się gotową już habilitację, blokuje druk napisanej książki, utrudnia dostęp do aparatury badawczej. Nie ma powodu, by środowisko Naukowe uważać za szczególne. Tam też panoszą się udręki polskiego życia społecznego: zawiść, nieufność, źle pojęty paternalizm (niektórzy powiadają – feudalizm). Na to nakłada się jeszcze społeczny prestiż zawodu. Z pozoru tu akurat nic się nie zmienia – profesor jest niezmiennie na czele wszelkich rankingów społecznego poważania. Jednak cała kultura współczesna, cały ten nasz pop-świat szybkich karier i łatwej popularności, nieco te (naukowymi metodami robione) rankingi unieważnia. Znajomość postaci i dokonań naukowych w powszechnej polskiej świadomości kończy się na Mikołaju Koperniku i Marii Skłodowskiej-Curie.

Co zamierzamy dalej

Biorąc to wszystko pod uwagę, chcielibyśmy jeszcze podnieść rangę przyznawanych nagród i zmodyfikować nieco ich przesłanie. W dalszym ciągu będą one miały formę jednorazowo wypłacanego stypendium. Wartość finansowa każdego wyniesie w tym roku 30 tys. zł. Do tej pory mieliśmy po każdej edycji podobne wrażenie, że nasi stypendyści jakby ginęli we własnym tłumie. Że publikacje, w których przedstawiliśmy ich ledwie lakonicznie, nie oddają nie tylko niezwykłości, ale nawet istoty tego, czym się zajmują. Nie mówiąc już o wyeksponowaniu ich jako osób po prostu, które mają zdanie, mają program na życie. Chcielibyśmy lansować wartościowy wzór kariery na przekór popkulturowym trendom, akcentując intelekt i pracowitość, które niepostrzeżenie stały się walorami drugorzędnymi (jeśli w ogóle), w porównaniu z propagowanymi ostatnio intensywnie umiejętnościami tańca i śpiewu. Wykorzystamy, rzecz jasna, szerzej niż w latach poprzednich własne łamy do promowania laureatów i ich dziedzin wiedzy. Zaprosiliśmy w tym roku medialnego partnera, który w propagowaniu naszego przedsięwzięcia dojrzał sposób na spełnianie swojej misji: Program Pierwszy telewizji publicznej.

Kogo poszukujemy i chcemy nagrodzić

Wybierzemy 5 laureatów reprezentujących pięć obszarów nauki. Do tej pory stypendiów było około 20 i dbaliśmy, by każda dziedzina akademicka w gronie laureatów była reprezentowana. Tym razem też chcemy dostrzec możliwie szeroko cały naukowy kosmos. Toteż usystematyzowaliśmy go w pięć obszarów w następujący sposób: nauki humanistyczne, nauki teoretyczne, nauki społeczne, nauki przyrodnicze, nauki techniczne (stosowane) i inżynieria. Każdy z laureatów wyłoniony zostanie w ramach jednego z obszarów.  Warunkiem udziału w konkursie jest wypełnienie formularza zgłoszeniowego. Kandydaci, oczywiście, znajdą tam miejsce, gdzie opiszą swoją drogę naukową. Poszukujemy osób, które w ciągu ostatniego roku, dwóch minęły na niej ważny kamień milowy. Nie zamykamy listy możliwych dokonań: niech to będzie praca doktorska, habilitacyjna, niech będzie książka, ważny artykuł naukowy, zakończenie badań albo ich rozpoczęcie, zbudowanie zespołu, objęcie istotnej funkcji w instytucji naukowej. Niech to będzie twierdzenie albo tylko hipoteza, byle odkrywcza, niebanalna.

Ogromnie nam zależy na wypowiedziach – i to będzie najistotniejsze formularzowe novum – w których każdy z kandydujących według własnego pomysłu wyjaśni, na czym polega szczególność jego projektu i specjalności. Chodzi o krótką eksplikację popularnonaukową, niehermetyczną, która niczego nie strywializuje, ale powinna być zrozumiała dla średnio wykształconej i inteligentnej osoby. Poszukujemy bowiem młodych naukowców, którzy

nie tylko umieją robić coś niezwykłego, ale do tego przekonać, dostrzec społeczną funkcję i sens swoich badań. Tu też idziemy na przekór obowiązującym trendom już w samym świecie naukowym, by z poszczególnych dziedzin czynić zamknięte zamczyska, dostępne tylko dla wtajemniczonych. To prawda, że niektóre dziedziny nauki wymagają coraz bardziej wyspecjalizowanej wiedzy, ale prawdą jest też, że im bardziej nauka staje się niezrozumiała dla przeciętnego odbiorcy, tym mniej zrozumienia dla jej potrzeb może oczekiwać. Rezygnujemy z dotychczasowego zwyczaju pytania o położenie socjalne, w jakim znajduje się kandydat. Bo też chcemy zdjąć akcent z charytatywnego (bytowego) charakteru naszego stypendium; chcemy, by w większym stopniu była to premia za to, co dotychczas, i zachęta do tego, co jest zaplanowane na przyszłość. Laureaci wyłaniani będą dwuetapowo, przez dwie Kapituły. W skład Kapituły I stopnia wchodzą (tak jak to było przez 10 lat) wybitni profesorowie, znawcy poszczególnych dyscyplin nauki. Przeprowadzą oni staranną selekcję

zgłoszeń i przedstawią – wraz z wyczerpującą pisemną rekomendacją – kilkunastu kandydatów do finału. Kapituła ta pracuje w niemal niezmiennym składzie od 10 lat; trafność dotychczasowych wyborów nie była kwestionowana. Wyłonionych przez Kapitułę I stopnia finalistów konkursu poddamy ocenie Kapituły II stopnia, do której zaprosiliśmy osoby obdarzone powszechnym zaufaniem i szacunkiem.

Do 30 czerwca czekamy na wnioski aplikantów. Na początku lipca spotka się po raz pierwszy Kapituła I stopnia. Latem profesura – swoim zwyczajem – będzie pracować nad aplikacjami, by na początku września wyłonić nominowanych, którzy przejdą do drugiego etapu. We wrześniu Kapituła II stopnia wyłoni laureatów. Z początkiem października zorganizujemy uroczystą galę rozdania stypendiów.

Jak wierzymy, stypendystami zostaną osoby o nieprzeciętnym potencjale intelektualnym i nietuzinkowej osobowości. Dołożymy starań, by rozpropagować to, co robią, uczynić z nich osoby publicznie rozpoznawalne. Nasze przedsięwzięcie traktujemy jako spłatę swoistego długu, bo gdzie jak nie wśród młodej polskiej inteligencji znajdujemy najbardziej wymagających, ale i najżyczliwszych czytelników.

Ewa Wilk

Polityka 20.2011 (2807) z dnia 10.05.2011; Nauka; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Ogłaszamy konkurs dla młodych badaczy"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną