Kiedy w Niemczech skończył się dobrobyt? Poprawna odpowiedź brzmi: dobrobyt w Niemczech skończył się 3 marca 2010 r. Tego dnia urząd statystyczny ogłosił hiobową wieść – średni roczny zarobek brutto Niemca w 2009 r. spadł o 0,4 proc. i wyniósł 27 648 euro. Zdarzyło się to po raz pierwszy w powojennej historii Bundesrepubliki.
Według niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW), tamtejsza klasa średnia traci na zamożności. Jeszcze do niedawna jej przedstawiciele nie musieli rzucać się nerwowo na premie finansowe oferowane przez państwo tym, którzy zdecydują się kupić nowy samochód, oddając stary na złom. Dzisiaj co czwarty członek niemieckiej klasy średniej boi się obniżenia dotychczasowego standardu życiowego.
Równocześnie od miesięcy w europejskiej polityce trwa stan wyjątkowy: kryzys finansowy, kłopoty banków, perturbacje wokół euro, narastające długi państw, konieczność zaciskania pasa itd. A i styl, w jakim od ośmiu miesięcy działa rząd Angeli Merkel w ramach nowej koalicji (CDU/CSU plus FDP), też nie napawa optymizmem. Opozycja i część prasy zarzuca rządowi brak wizji, a samej kanclerz – brak zdolności przywódczych.
To, co sprawdzało się w poprzedniej wielkiej koalicji (CDU/CSU plus SPD), czyli lawirowanie, długotrwałe ucieranie kompromisów – przy nowym koalicjancie, FDP, i trudnych wyzwaniach gospodarczych kompletnie nie działa, bo dziś trzeba wykazać się zdecydowaniem. Wcześniej Merkel była jak Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem” – „Nie chcę teraz o tym myśleć. Pomyślę o tym jutro”. Dzisiaj przetacza się przez media dyskusja, czy Merkel w ogóle zdolna jest do walnięcia pięścią w stół, wyrzucenia na twarz paru nielojalnych ministrów i postawienia do pionu skłóconych polityków koalicji.