Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Hydrozagadka

Drugie dno butelki z wodą

tracyshaun / Flickr CC by SA
Co kryją butelki z wodą? Przede wszystkim zysk dla producenta.
Produkcja wody butelkowanej w Polsce 2004 - 2009Polityka Produkcja wody butelkowanej w Polsce 2004 - 2009

W tym sezonie najmodniejszym damskim dodatkiem jest butla z wodą. Niegazowaną oczywiście. Wielka, półtoralitrowa. Wszyscy powinni ją widzieć. Trochę to niewygodne, ale w przypadku mody wygoda nie ma znaczenia. Ważne, by regularnie popijać dwa, trzy łyki. Koniecznie prosto z butelki! To styl wylansowany przez Paris Hilton i słynne modelki. Bo woda to podstawa. Kolorowe magazyny przekonują: „woda sprzyja urodzie”, „to najlepszy kosmetyk”, „odmładza i odchudza”. Współczesna kultura wpoiła przekonanie, że trzeba się nieustannie nawadniać od zewnątrz i od wewnątrz.

W 2009 r. mieszkańcy UE wypili ponad 52 mld litrów wody butelkowanej. Woda wyprzedziła już (jeśli chodzi o litry) inne rodzaje napojów bezalkoholowych – cole, fanty, oranżady, napoje i soki. Polacy mają w tym niemały udział: w ubiegłym roku wypiliśmy 2,3 mld litrów wody. Niektóre statystyki mówią nawet o 2,8 mld litrów (różnica wynika z wątpliwości dotyczących kwalifikacji wód smakowych oraz szacunków rynku wody w galonowych zbiornikach). To 8,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Wydaliśmy na wodę 3,1 mld zł. Jesteśmy szóstym rynkiem butelkowanych napojów w Europie.

Ile wody w wodzie

– Statystyczny Polak pije zaledwie szklankę wody butelkowanej dziennie. Polski rynek ma więc jeszcze duży potencjał wzrostu – przekonuje Wojciech Rutkowski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Rozlewniczy. Dodaje, że Polska ma też znakomite warunki geologiczne do produkcji wód. Zwłaszcza południe kraju obfituje w cenne ujęcia wód mineralnych i źródlanych wykorzystywane przez przemysł rozlewniczy. Bo o jakości wody decyduje geologia. Tam, gdzie ziemia zawiera bogactwo minerałów, podziemne wody są nasycone sodem, wapniem, magnezem, siarczanami, fluorkami, jodkami i wieloma innymi pierwiastkami oraz związkami niezbędnymi do życia. Najmocniej nasycone są wody lecznicze – nie zawsze smaczne, ale często przydatne w leczeniu rozmaitych schorzeń. Średnio – wody mineralne. Najuboższe są źródlane.

– Woda rozlewana do butelek jest kontrolowana pod względem sanitarnym i musi zachowywać swój naturalny skład mineralny. Jakakolwiek modyfikacja jest niedopuszczalna – zapewnia prezes Rutkowski. Jedyną wodą sztucznie komponowaną jest stołowa, będąca mieszanką mineralnej i źródlanej. Ten typ wody w Polsce nie cieszy się specjalną popularnością – stanowi zaledwie 2 proc. ogólnej sprzedaży. Królują wody źródlane – w butelkach od najmniejszych po wielkie kilkunastolitrowe zbiorniki, zwane galonowymi. Z tych ostatnich wypiliśmy w ubiegłym roku 400 mln litrów. Zresztą nie tylko wypiliśmy, bo woda z butli galonowych wykorzystywana jest w dużych miastach także do gotowania i przygotowywania potraw.

To efekt marnej jakości wody płynącej z kranów. W Warszawie jeszcze w latach 80. miasto uruchomiło sieć publicznych ujęć wód z podziemnych źródeł oligoceńskich i do dziś wielu mieszkańców stolicy wędruje po mieście z bańkami wody. Bogatsi zamawiają butle do domów i biur. Tymczasem wodociągowcy przekonują, że jakość wody w kranach na tyle się poprawiła, że można ją pić bez gotowania. Co pijemy z kranu, zależy jednak nie tylko od uzdatnienia samej wody, ale także jakości systemu wodociągowego. A z tym bywa różnie. Za najlepszą uchodzi kranówka w Białymstoku.

Źródło pięknie brzmi

Pić więc wodę z kranu czy z butelki? Przedstawiciele branży rozlewniczej jak ognia boją się poruszania tego tematu. Wiedzą, że lęk przed kranem nakręca im obroty, tyle że jego podsycanie może zostać źle odebrane. Dlatego przekonują, że jakość wody w kranach leży im na sercu i nawet angażują się w inicjatywy na rzecz jej poprawy. Ale kranówa to kranówa.

– Woda wodociągowa przechodzi cały proces uzdatniania, a wody butelkowane są wodami naturalnymi – podkreśla prezes Rutkowski. Przyznaje, że w niektórych krajach (zwłaszcza we Francji i Wielkiej Brytanii) kampanie na rzecz picia wody z kranu doprowadziły do spadku sprzedaży wody butelkowanej.

Mitów związanych z piciem wody jest niemal tyle samo, ile jej rodzajów. Z badań wynika, że co dziesiąty Polak pije codziennie naturalną wodę butelkowaną w zalecanych ilościach. I przeważnie każdą traktuje jako mineralną, choć częściej jest to woda źródlana. Przeciętny nabywca na ogół nie studiuje treści etykiet, a jeżeli już, to i tak niewiele z nich rozumie. Żeby mu zresztą tego zadania zbytnio nie ułatwiać, najważniejsze informacje drukowane są najmniejszą czcionką.

W efekcie określenia – mineralna i źródlana – funkcjonują jako synonimy. A na dodatek spece od marketingu twierdzą, że słowo „źródlana” ma większy bagaż pozytywnych skojarzeń, a co za tym idzie większy potencjał handlowy.

– Reklamowanie wody jest zadaniem trudnym. Woda nie ma wyraźnych cech odróżniających. Odwoływanie się do składu chemicznego, minerałów, jonów itd. jest za skomplikowane i nie ma sensu – wyjaśnia dr Paweł Wójcik, psycholog marketingu, szef studia badawczego 4P Research Mix. Trzeba oprzeć się na pozytywnych skojarzeniach z nieskażoną naturą. Dlatego takim sukcesem cieszą się wody, które w nazwach mają dobrze kojarzące się miejsca Polski – Żywiec, Beskid, Nałęczów, Muszyna, Ustronie itd.

Strach się napić

Czym różni się mineralna od źródlanej? Z materiałów producentów odnieść można wrażenie, że różnica jest niewielka i właściwie lepiej pić źródlaną, bo w przypadku mineralnej można przedawkować minerały. Z kolei wielu lekarzy ostrzega przed źródlaną, twierdząc, że ze względu na jej słabe zmineralizowanie wypłukuje mikroelementy z organizmu, zamiast w nie zasilać. No i ten odwieczny problem – czy gazowana woda szkodzi? Tyle pytań, strach sięgnąć po butelkę. A pić się chce.

Okazuje się, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Błędem jest zrównywanie wód mineralnych, średnio i wysoko zmineralizowanych (zawierających odpowiednio powyżej 500 i 1500 mg składników mineralnych w litrowej butelce) z wodą źródlaną, która pierwiastków i minerałów zawiera dużo mniej. Korzystna dla zdrowia ilość wapnia powinna wynosić co najmniej 150 mg w litrze wody, magnezu – powyżej 50 mg. Tymczasem, na przykład, w wodzie źródlanej Dobrawa wapnia jest 55 mg, magnezu – 27 mg. Jeszcze słabiej wypada Górska Natura – najnowszy rynkowy przebój PepsiCo – z zawartością 25 mg wapnia i 6 mg magnezu. Choć producent namawia do picia sześciu szklanek dziennie, to woda o takim składzie bardziej nadaje się do zrobienia herbaty lub innych napojów albo do gotowania posiłków dla niemowląt i małych dzieci.

Na butelce wody źródlanej Dobrawa, która chwali się „pozytywną opinią Instytutu Matki i Dziecka”, jest co prawda niewielki napis: „Odpowiednia dla przygotowania żywności dla niemowląt”, ale jest też inna zachęta: „Dobra woda dla całej rodziny”. Co ciekawe, producenci innych wód źródlanych z dumą zdobią swoje opakowania podobnymi rekomendacjami Instytutu Matki i Dziecka (Żywiec Zdrój) i Centrum Zdrowia Dziecka (Primavera). Nie dodają, że ich produkty ze względu na skład nadają się zwłaszcza do robienia herbaty i gotowania kaszek dla maluchów (do 6 miesiąca życia wody mineralne są niewskazane). Młode matki, kobiety w ciąży, osoby uprawiające sport, a także wszyscy inni w gorące dni powinni pić wody co najmniej średnio zmineralizowane (powyżej 500 mg minerałów w litrze).

 

Gazowana nie szkodzi

Czy to znaczy, że należy unikać wód źródlanych, by nie wypłukały sodu, magnezu, wapnia z organizmu? – U osób zdrowych nerki posiadają bardzo sprawne zamki, które chronią ustrój przed takimi niespodziewanymi sytuacjami – uspokaja prof. Bolesław Rutkowski, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii. Lekarze zalecają picie dwóch litrów płynów na dobę. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy za jednym razem wypijać wielką butlę wody. – Wskazówka obejmuje nie tylko samą wodę, lecz także inne napoje – podkreśla dr hab. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, szefowa Rady Promocji Zdrowego Żywienia.

Jeśli ktoś wypija w ciągu dnia kilka szklanek herbat i soków, powinien wliczyć je również do swojego dziennego bilansu. Czystą wodę pić najlepiej małymi łykami, w niewielkich porcjach, ale często. Bo szybko wypita, zwłaszcza jeśli jest uboga w mikroelementy, spowoduje tylko tyle, że natychmiast trzeba będzie odwiedzić toaletę. W skrajnych sytuacjach, gdy człowiek da się omamić reklamie i próbuje się odchudzić, wlewając w siebie jednorazowo kilka butelek wody, może się doprowadzić do zapaści.

To mit, że osoby z nadciśnieniem i chorobami serca muszą bezwzględnie unikać wody zawierającej sód – prostuje kolejny stereotyp prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wprawdzie wszystkie zalecenia międzynarodowe zwracają uwagę na niekorzystny wpływ sodu na wzrost ciśnienia, ale nie ma żadnej rekomendacji dotyczącej wód niskosodowych. Eksperci wypowiadają się za to krytycznie o coraz bardziej popularnych wodach smakowych. Nazwa jest myląca, bo w rzeczywistości mamy do czynienia ze słodkim napojem, czyli pustymi kaloriami

Nie ma natomiast co się bać wód gazowanych. Są niewskazane dla małych dzieci oraz osób z tzw. chorobą refluksową (czyli z niedomykalnością połączenia przełyku z żołądkiem), gdyż mogą nasilać pieczenie i wzdęcia. Z kolei wysycenie wody dwutlenkiem węgla sprawia, że jest ona smaczniejsza, orzeźwia, pobudza apetyt, zapobiega też rozmnażaniu się bakterii, które z powodzeniem rozwijają się w wysokich temperaturach w niegazowanych wodach butelkowanych. Bo otwarta butelka z wodą nie powinna być wystawiona na słońce. Dobrze ją przechowywać w lodówce i opróżnić w ciągu 12–24 godzin.

Na sklepowych półkach, które uginają się od rozmaitych wód, można też znaleźć wody lecznicze – Jan, Zuber, Henryk itp. Są bardzo wysoko zmineralizowane, dlatego trzeba z nimi uważać i warto skonsultować się z lekarzem.

Drogie i nieekologiczne

Lato, zwłaszcza tak upalne jak tegoroczne, to dla producentów wody butelkowanej prawdziwe żniwa. Produkcja idzie pełną parą, a magazyny są na bieżąco czyszczone z zapasów. Ograniczeniem jest jedynie wydolność instalacji produkcyjnych oraz zasobność eksploatowanych złóż wody. Aby sprostać naszemu rosnącemu pragnieniu, powstają nowe inwestycje. Takie jak nowo otwarty przez Nestlé Waters zakład w Reniszewie koło Częstochowy, który ma produkować 40 mln litrów rocznie.

Na polskim rynku trwa wojna. Z jednej strony wielkie koncerny (Danone, Coca-Cola, Nestlé, PepsiCo), a z drugiej prężne polskie firmy, jak np. spółki Nałęczów Zdrój, Ustronianka czy spółdzielnia pracy Muszynianka. Zwłaszcza Nałęczów Zdrój niezwykle sprawnie ogrywa gigantów. Umiejętna promocja Cisowianki sprawiła, że stała się rynkowym przebojem. A producent stara się wepchnąć ją na najwyższą półkę okupowaną przez słynne zagraniczne wody Perrier, Vittel, Evian, S. Pellegrino.

Choć Polacy lubią krajowe produkty spożywcze, w tym i wodę, to nie brakuje chętnych poszukujących odrobiny luksusu, także w dziedzinie gaszenia pragnienia. Zresztą nie jest to wyłącznie naszą cechą. Modę na picie butelkowanej wody wymyślili Francuzi, ale do granic absurdu doprowadzili Amerykanie. Delektują się wodą z wysp Fiji (pije ją m.in. Obama), jest woda kabalistyczna Kabbalah Water (ulubiona Madonny), jest też woda o tajemniczej nazwie Cloud Juice (sok z chmur), produkowana z deszczówki (ponoć niezwykle czystej i o wyjątkowym smaku) zbieranej na wyspie King Island, nieopodal Tasmanii.

Takie osobliwości jednych zachwycają, innych śmieszą, wielu denerwują. Rośnie ruch sprzeciwu wobec inwazji butelkowanej wody. Organizacje zajmujące się ochroną środowiska uznają to za formę nieetycznej konsumpcji. Bo produkcja butelkowanej wody wiąże się z ogromnym zużyciem energii i zatruciem środowiska. Dotyczy to produkcji plastikowych opakowań, które stają się potem kłopotliwym odpadem, oraz transportu wody na duże odległości. Amerykańscy eksperci szacują, że produkcja wody butelkowanej pochłania 3 proc. rocznego zapotrzebowania USA na energię pierwotną. Burmistrz Londynu Ken Livingstone oficjalnie wezwał do bojkotu wody butelkowej, twierdząc, że jest pięćset razy droższa od tej w kranach, a jej produkcja trzysta razy bardziej szkodliwa dla środowiska.

Tego typu akcje to dla branży wodnej poważny problem. Dlatego producenci starają się ratować reputację, angażując się m.in. w pomoc dla cierpiącego z braku wody Sudanu (taką akcję prowadzi m.in. Cisowianka). Bronią się też przekonując, że redukują masę opakowań. Coca-Cola przyjęła zobowiązanie do stuprocentowego wykorzystywania lub recyklingu plastikowych butelek. Na razie jednak przepisy zmuszają producentów do odzysku niewielkiej ich części. Recyklingowi poddawane jest zaledwie kilkanaście procent butelek PET. Nic więc dziwnego, że tak wiele butelek poniewiera się na ulicach. Zwłaszcza w upalne lato.

Polityka 32.2010 (2768) z dnia 07.08.2010; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Hydrozagadka"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną