Chociaż Edward Nowak, szef Bumaru, największego producenta m.in. czołgów, amunicji i rakiet, kolejny już rok zapowiada, że finalizuje podpisanie kontraktu z Indiami i Wietnamem (niedawno pojechał go „popychać” nawet premier Tusk), to prawda jest inna i brutalna. Narodowy koncern zbrojeniowy żadnego nowego klienta zagranicznego nie znalazł od czasu rządów PiS, LPR i Samoobrony. Jednym z ostatnich kontraktów była sprzedaż rakiet do Gruzji, którą zadysponować miał osobiście prezydent Lech Kaczyński. Pośrednikiem był znany na świecie i bardzo ustosunkowany libański handlarz bronią El-Assir, z którego usług Bumar korzystał już dużo wcześniej.
W handlu bronią ustosunkowani pośrednicy są niezbędni. Miał ich także Bumar. Zdumiewające więc było, że – na skutek wzmożenia moralnego w PiS – rozbrojenia polskiej firmy dokonał jej nowy szef, mianowany przez tę partię. Media szeroko donosiły, że to Tomasz Szatkowski, były członek komisji weryfikacyjnej WSI, jest źródłem przecieków ujawniających osoby pośredniczące w zagranicznym handlu bronią Bumaru. Kiedy już PiS stracił władzę, media pisały, że Bumar zalega z wypłatą prowizji El-Assirowi.
Dziś prezes Nowak mozolnie, choć bez sukcesów, usiłuje zmontować nową sieć pośredników. Gorzej, że Bumarowi brakuje też sukcesów na niwie krajowej. Z 4,4 mld zł, jakie rocznie przeznacza wojsko na zakup sprzętu i uzbrojenia, sporą część zgarniają firmy zagraniczne. Oferta krajowa jest w większości przestarzała, ale mówi się także o nieudolności. Rosomaki, o których wojskowi wypowiadają się z uznaniem, produkuje zakład wojskowy w Siemianowicach, który nie jest częścią koncernu Bumar.