Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Kraj usychającej wiśni?

Japonia odżywa

1968 r., superekspres shinkansen mknący u podnóży góry Fudżi 1968 r., superekspres shinkansen mknący u podnóży góry Fudżi Dean Conger / Corbis
Dramatyczną decyzją o wpompowaniu w gospodarkę ponad 400 mld dol. Japonia zaskoczyła świat. Niegdyś obiekt podziwu, zazdrości i strachu, dziś adresat ironicznych komentarzy. Nie do końca jednak słusznych.

Zdewastowany wojną kraj, który walczył do upadłego i był gotów na kolejne bomby (istnieją dowody, że to strach przed nadchodzącym Stalinem, a nie Hiroszima i Nagasaki skłoniły Tokio do kapitulacji), z miejsca zabrał się do odbudowy. Uczył się szybko od okupanta i zanim się inni obejrzeli, stanął na nogi. Olimpiada w Tokio w 1964 r. pokazała światu państwo supernowoczesne, o wspaniałej infrastrukturze i niezwykłej sprawności organizacyjnej. Na tę okazję zbudowano shinkanseny, pierwsze superekspresowe pociągi z Tokio do Osaki. Zdumiewające tempo wzrostu – średnio 10 proc. w latach 60. – wyprowadziło Japonię w 1968 r. na drugą pozycję na świecie pod względem wielkości PKB. Przestała być symbolem tanich podróbek, a stała się technologicznym mocarstwem. Wysokie cła i inne zachęty do oszczędzania sprawiły, że kraj eksportował dużo więcej, niż importował, jen się wzmacniał, a korporacjom nie brakowało kapitału inwestycyjnego.

Bańka pękła

Również dwie następne dekady były pomyślne. Cały świat zaczął kupować japońskie samochody i elektronikę. Zawróciło to w głowie samym Japończykom. W którymś momencie nie bardzo wiedzieli, co robić z pieniędzmi. Wykupywali Amerykę: drapacze chmur, pola golfowe, wytwórnie filmów. Łatwość w dostępie do kredytu stymulowała spekulacyjne inwestycje, zwłaszcza na rynku nieruchomości. Ceny ziemi w centrum Tokio osiągnęły milion dolarów za metr kwadratowy. W 1988 r. wartość samego terenu pod pałacem cesarza w Tokio szacowano na 288 mld dol., czyli 2,5 mld dol. za hektar. Nieruchomości w Tokio były na papierze warte więcej niż wszystkie nieruchomości Ameryki.

Polityka 44.2010 (2780) z dnia 30.10.2010; Rynek; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Kraj usychającej wiśni?"
Reklama