Ministerstwo Finansów straciło cierpliwość do bankowych sztuczek i wydaje wojnę lokatom z dzienną kapitalizacją odsetek. Gdy trzeba walczyć z ogromnym deficytem budżetowym, każdy powód jest dobry, by uszczelnić system podatkowy. Resort kierowany przez Jacka Rostowskiego wyliczył, że gdy Polacy przestaną omijać podatek Belki, fiskus zarobi w przyszłym roku 380 mln zł więcej. A pracy urzędnicy mają bardzo niewiele – wystarczy tylko zmienić sposób obliczania daniny. W ten sposób zostanie załatana dziura w systemie naliczania podatków od zysków kapitałowych, którą sprytnie wykorzystuje dziś większość banków.
Jak jest
W tej chwili podatek od zysków kapitałowych liczy się, zaokrąglając najpierw odsetki do pełnego złotego. Następnie tę kwotę mnoży się przez 0,19 (bo podatek wynosi 19 proc.), a otrzymany wynik znów zaokrągla się do pełnego złotego.
Nie trzeba być wybitnym matematykiem, aby odkryć, że zwłaszcza przy małych kwotach udaje się w ogóle uniknąć płacenia podatku. Warunek – odsetki nie mogą przekroczyć 2,49 zł. Stąd właśnie pomysł na lokaty o jednodniowej kapitalizacji, czyli codziennym dopisywaniu do rachunku niewielkiej kwoty, od której podatek Belki po wszystkich zaokrągleniach wynosi zero.
Banki przygotowały również ofertę dla zamożniejszych klientów. Przy obecnym oprocentowaniu lokat, aby codzienne odsetki nie były zbyt duże, na jednym rachunku nie można zgromadzić więcej niż kilkanaście tysięcy złotych.
Ale przecież nikt nie zabroni podzielić oszczędności na kilka, a nawet więcej lokat. Banki same sugerują taką możliwość. Póki taka forma omijania podatku Belki miała marginalne znaczenie, politycy nie reagowali.