W ofertach deweloperów w sześciu największych miastach jest ponad 39 tys. mieszkań (według firmy doradczej REAS). Tylu nowych lokali do kupienia jeszcze na rynku nie było. Szkopuł w tym, że wiele z nich to na razie dziury w ziemi. – W całym 2008 r. i w czasie trzech kwartałów 2009 r. nie wprowadziliśmy do oferty sprzedaży ani jednej inwestycji. Sytuacja zmieniła się dopiero w roku ubiegłym: zaczęliśmy wtedy sprzedaż mieszkań w 12 nowych projektach – mówi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development SA, największej firmy deweloperskiej w Warszawie.
W czasie kryzysu niewielu deweloperów ryzykowało rozpoczynanie inwestycji. Dlatego w tym roku – zwłaszcza w pierwszej jego połowie – oddanych zostanie do użytku wyjątkowo mało mieszkań. Kryzysowa zapaść właśnie teraz odbije się na wynikach budownictwa. Wyraźna poprawa zacznie się w przyszłym roku, kiedy kończone będą inwestycje rozpoczęte w roku ubiegłym.
Od kilku lat powtarzamy, że bezpiecznie można kupić tylko mieszkanie gotowe w domu oddanym już do użytku. Deweloperzy mają takie lokale. Firma REAS szacuje ich liczbę w sześciu największych miastach na około 9,5 tys. Problem w tym, że są to na ogół mieszkania duże i drogie, zbudowane w czasie inwestycyjnego boomu, kiedy koszty nie grały roli. Deweloperzy oferują je często bez podawania ceny. Można ją negocjować. – W wielu umowach znajdują się zapisy, że cena transakcyjna nie może być ujawniona osobom trzecim. Chodzi o to, żeby nie dowiedzieli się klienci, którzy zapłacili więcej. Obniżki ceny początkowej sięgają 15–20 proc. – twierdzi jeden z warszawskich pośredników.