Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Skalpelem, nie młotem

Rozmowa z Markiem Belką, prezesem NBP

Kryzys w Europie wynika z tego, że euro jest niedokończonym projektem. Kryzys w Europie wynika z tego, że euro jest niedokończonym projektem. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
O walce z inflacją, dziecięcej chorobie rynkowości i sensie wchodzenia do strefy euro - mówi Marek Belka.
Dziś powstaje Europa dwóch prędkości, a wraz z nią pytanie, czy chcemy być poza głównym nurtem?Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta Dziś powstaje Europa dwóch prędkości, a wraz z nią pytanie, czy chcemy być poza głównym nurtem?

Polityka: − Mamy już wiodący temat kampanii wyborczej: drożyzna.
Marek Belka:  Nie używajmy słowa drożyzna. To epitet, którym posłużył się pewien wybitny ekonomista, a który nie odpowiada prawdzie. Mówmy o inflacji.

Leszek Balcerowicz powiedział niedawno, że ograniczenie inflacji to wyłączna odpowiedzialność Rady Polityki Pieniężnej. Pan jest z urzędu przewodniczącym Rady – co ona może poradzić na wzrost cen?
Źródła inflacji leżą głównie poza polską gospodarką. Tak jak na całym świecie, rosną przede wszystkim ceny paliw i żywności. Inflacja bazowa, czyli po wyłączeniu tych dwóch składników, wynosi już nie 4,3 proc., lecz 2 proc. – i wciąż jest bardzo umiarkowana. W Polsce mamy bardzo wyśrubowany tzw. cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc. To oznacza, że ceny dóbr po wyłączeniu żywności i energii powinny rosnąć mniej więcej w tempie 1-1,2 proc. rocznie, to jest faktyczna stabilność cen. Trzeba też pamiętać, że wskaźniki mają tendencję do zawyżania wzrostów, bo nie uwzględniają zmian jakościowych produktów ani tzw. efektów substytucyjnych. Jak coś drożeje, to ludzie kupują towary tańsze, będące bliskimi substytutami. Generalnie można powiedzieć, że jeżeli wskaźnik inflacji wynosi 2 proc., to ceny są stabilne.

W Polsce istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że te wysokie ceny żywności i paliw zaczną się utrwalać i przekształcać w inflację płacową, czyli zostaną utrwalone wyższymi płacami, niż wynikałoby to z tempa wzrostu i wydajności. Ostatni kwartał 2010 r. był nieco niepokojący, bo tempo wzrostu płac sięgnęło 6 proc.

Polityka 18.2011 (2805) z dnia 29.04.2011; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Skalpelem, nie młotem"
Reklama