Grube ryby wypływają na powierzchnię
Glencore: tajemniczy gigant wchodzi na giełdę
Nazwa Glencore mało komu cokolwiek mówi. Tymczasem jest to działający na skalę globalną koncern z przychodami w wysokości 145 mld dol. w 2010 r. Ze swojej siedziby w szwajcarskim Baar Glencore kontroluje 60 proc. międzynarodowego handlu cynkiem, 50 proc. miedzi, 35 proc. aluminium, 3 proc. ropy oraz ma znaczące udziały w sprzedaży węgla, niklu, kobaltu, rudy żelaza, ołowiu i zboża. Nie tylko pośredniczy w handlu tymi surowcami, ale posiada również własne aktywa wydobywcze od Kongo przez Filipiny, Peru, Australię, po Kazachstan i Rosję.
Ze względu na swój niepubliczny charakter Glencore nie był dotąd uwzględniany w zestawieniu największych firm świata. Gdyby tam jednak trafił, wielkość jego przychodów dałaby mu 17 miejsce na świecie, między Volkswagenem a ConnocoPhilips. Wyprzedziłby wiele znanych potęg biznesu. 24 maja Glencore zadebiutował na giełdzie w Londynie, dzień później w Hongkongu, sprzedając w sumie 16,9 proc. swoich akcji o wartości ok. 10 mld dol. Rynek wycenił zatem wartość firmy na ponad 59 mld dol. Publiczna sprzedaż akcji spotkała się z ogromnym zainteresowaniem ze strony inwestorów. Skąd się wziął Glencore? I dlaczego zdecydował się na publiczną sprzedaż swoich akcji?
Na liście FBI
Glencore powstał w 1974 r. jako Marc Rich&Co, od nazwiska swojego założyciela i właściciela. Firma początkowo działała na rynku pośrednictwa w eksporcie ropy naftowej, stając się jednym z pionierów, a potem głównych graczy na tym rynku. Model działania był prosty – kupić surowiec możliwie najtaniej od producentów i sprzedać możliwie najdrożej rafinerii w innym kraju. Od samego początku naczelną zasadą tego biznesu była jego zamkniętość i nieprzejrzystość. Wielkie pieniądze nie lubią hałasu. Gwarancją sukcesu są zaś dobre kontakty z władzami.