Jacek Żakowski: – Z „Diagnozy Społecznej” wynika, że Polakom odechciało się euro.
Marek Belka: – A czego się pan spodziewał?
Nie pamiętam takiego w tył zwrot opinii publicznej, więc się go nie spodziewałem.
A ja się spodziewałem. Chcieliśmy tego pytania w „Diagnozie” tylko po to, żeby wiedzieć, jak bardzo ludzie są dziś przeciw. I żeby za jakiś czas obserwować, jak dynamicznie euro odzyskuje poparcie. Teraz nie ma o czym mówić.
Czy słyszę eurosceptycyzm?
Realizm. Dziś także premier i minister finansów już się z takim poglądem zgadzają.
Minister Rostowski uważa, że zanim wejdziemy do euro, musi się ono zreformować.
Jego zastępca, Kotecki, powiedział kiedyś, że wejdziemy do euro, ale do lepszego. Ja mówię, że najpierw musimy spełnić kryteria. A po drugie, strefa euro też musi spełniać nasze coraz bardziej wygórowane kryteria.
Więc niech to euro się uporządkuje, niech rozwiąże problem krajów peryferyjnych, niech się upora z systemem bankowym, który nie jest w najlepszej sytuacji. Jak to wszystko się stanie, będziemy mogli z podniesionym czołem i z jasną głową decydować, czy chcemy do euro, czy nie.
Tak czy nie?
Jak strefa euro będzie bezpieczna, to dlaczego nie?
A może być bezpieczna przy takim zróżnicowaniu gospodarek? Nawet gdybyśmy myśleli o horyzoncie dziesięcioletnim. I nawet gdyby wszystko poszło najlepiej, to od Luksemburga, a nawet od Niemiec wciąż będzie nas dzielił kosmos.
Nie taki już kosmos.
Zbliżymy się na tyle, żebyśmy byli bezpieczni we wspólnej walucie?