Przestrzeń między Dallas a pobliskim Fort Worth aż po horyzont wypełnia typowe amerykańskie przedmieście. Oba miasta zlewają się ze sobą pochłaniając kilka mniejszych, leżących w okolicy. Wspólnie tworzą czwarty pod względem wielkości obszar metropolitalny w USA. To megamiasto, zwane Północnym Teksasem, przecinają szerokie autostrady biegnące przez osiedla parterowych, jednorodzinnych domów. Wzdłuż dróg ciągną się motele, bary, sklepy, stacje benzynowe, kościoły rozmaitych wyznań. Co pewien czas z tego parterowego krajobrazu strzela w górę wieża wiertnicza, przy której uwijają się wiertacze. Niektóre wieże, stojące tuż obok zabudowań, otoczone są wysokimi ekranami dźwiękochłonnymi. Północny Teksas przeżywa powtórkę naftowej gorączki z początku ubiegłego stulecia. Tym razem jest to gorączka łupkowa.
Fort Worth jest stolicą amerykańskiej rewolucji gazowej. Półtorej mili pod nim rozciąga się basen Barnett, drugie co do wielkości amerykańskie złoże gazu łupkowego. 15 hrabstw Północnego Teksasu to dziś największy w USA region produkcji gazu niekonwencjonalnego.
O tym, że są tu złoża łupków – twardych skał zawierających materię organiczną, z której tworzy się metan – wiedziano już od czasów Johna W. Barnetta, geologa, który odkrył je pod koniec XIX w. Jednak dopiero w 1980 r. pojawiły się technologie dające szanse na eksploatację tych niekonwencjonalnych złóż – wiercenie poziome i szczelinowanie hydrauliczne, czyli kruszenie pod ziemią skał wodą pod wysokim ciśnieniem. Pierwsze próby były robione w Fort Worth na niewielką skalę, bo koszt wydobycia gazu w stosunku do jego wartości był nieproporcjonalnie wysoki.