Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Zakłócenia na wizji

Kłopoty elektronicznych gigantów

Prezentacja gry Sony „Little Big Planet”. Mimo wielkiej popularności, ten segment produkcji nie przynosi firmie wielkich zysków. Prezentacja gry Sony „Little Big Planet”. Mimo wielkiej popularności, ten segment produkcji nie przynosi firmie wielkich zysków. Vincent Diamante / Flickr CC by 2.0
Jeśli gubisz się w natłoku cyfrowych nowości i elektronicznych gadżetów, pociesz się, że nie tylko ty. To samo przytrafiło się wielu światowym ikonom technologicznego biznesu.
TR 55 - małe, przenośne radio, od którego zaczęła się rewolucja tranzystorowa, 1955 r.materiały prasowe TR 55 - małe, przenośne radio, od którego zaczęła się rewolucja tranzystorowa, 1955 r.

Na czym japoński koncern Sony zarabia dziś najlepiej? Na telewizorach BRAVIA? Na konsolach Play Station i grach do nich? Na komputerach VAIO, telefonach Sony-Ericsson, a może na sprzęcie fotograficznym i filmowym? Nic z tych rzeczy. Najbardziej dochodowe są... usługi finansowe. Bank Sony czy firma ubezpieczeń na życie Aegon-Sony u nas wprawdzie nie działają, ale na azjatyckim rynku to liczący się gracze.

To oni ratują dziś sypiący się budżet koncernu. Kłopoty są poważne, bo Sony prognozuje, że w bieżącym roku obrachunkowym (kończy się w marcu) strata może dojść do ok. 2,2 mld dol. Będzie to już czwarty rok na minusie. Szczególny kłopot jest z telewizorami, których produkcja jest najbardziej deficytowa. Były nadzieje na poprawę, ale w niedawnym pesymistycznym raporcie giełdowym Sony wylicza wszystkie nieszczęścia, jakie się ostatnio zwaliły: mocny jen, który obniżył opłacalność eksportu, spadek popytu w Europie (to największy rynek eksportowy), skutki trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii, które skomplikowały produkcję, bo zabrakło części od kooperantów. I jeszcze niedawna powódź w Tajlandii, gdzie japońskie firmy – w tym i Sony – mają swoje zakłady produkcji telewizorów.

Jednak szefowie koncernu nie ukrywają, że te wydarzenia pogłębiły tylko problem, z którym japoński koncern boryka się od dawna. – Jesteśmy w poważnym kryzysie – przyznaje Kazuro Hirai, wiceprezes Sony Corporation. Ten kryzys nazywa się: Korea. Tamtejsi konkurenci – głównie Samsung i LG – wypychają Japończyków z rynku elektroniki użytkowej. Oferują sprzęt równie dobry, a może i lepszy, i to za dużo niższą cenę. Sony odwykło od tego rodzaju konkurencji, przyzwyczajone przez lata, że za samą markę klienci będą skłonni płacić wysoką premię. Także dla wielu innych elektronicznych koncernów koreańskie doświadczenie okazało się bolesne.

Polityka 03.2012 (2842) z dnia 18.01.2012; Rynek; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Zakłócenia na wizji"
Reklama