Prognoza dla Wielkiej Brytanii, sporządzona przez firmę PayPal, brzmi jednoznacznie: „Za cztery lata w sklepie portmonetka nie będzie już potrzebna. Nie tylko gotówka, ale też tradycyjne karty płatnicze przejdą do historii. Za zakupy zapłacimy przy użyciu komórki albo tabletu”.
Takie raporty oczywiście lepiej przyjmować z rezerwą. Najśmielsze tezy zazwyczaj stawiają ci, którzy najwięcej na nowych technologiach zarabiają. Jednak telefon komórkowy faktycznie coraz częściej będzie wykorzystywany do różnego rodzaju płatności. Ten proces już się zaczął, także w Polsce, choć na razie elektroniczna portmonetka to częściej modny gadżet niż poręczne narzędzie. Korzystanie z komórki jako portfela bywa wciąż technologicznie zawiłe, ale odwrotu raczej nie ma.
Komunikacja miejska
W wielu miastach można już przez komórkę kupić bilety komunikacji, jednak dotyczy to przejazdów jednorazowych, bo nie można tak kupić biletu miesięcznego czy kwartalnego. Na tym rynku konkuruje kilka firm, ale każdy system to nic innego jak umieszczona w telefonie tzw. elektroniczna portmonetka. Trzeba się zarejestrować i potem przelać określoną kwotę na wydzielone konto, z którego płacimy za bilet. Ceny są takie same jak w kiosku i kupować można całą dobę, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy w zasięgu sieci. Brak zasięgu nie jest, niestety, żadnym usprawiedliwieniem podczas kontroli.
Zarządzający komunikacją miejską twierdzą, że liczba osób korzystających z tych usług szybko rośnie, ale sprzedający jednorazowe bilety kioskarze raczej nie stracą klientów. W Warszawie od stycznia do października z trzech działających systemów skorzystano łącznie 300 tys. razy. Tymczasem tylko w jednym miesiącu stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego sprzedaje ponad 8 mln biletów.
Kolej pozostaje w tyle.