Dobrze „zarobiony” menedżer
Premie i superodprawy - sekrety kontraktów prezesów
Wysokie pensje prezesów, a potem odprawy wynikające z kontraktów menadżerskich, są w prywatnym biznesie czymś naturalnym. W zależności od stopnia zamożności firmy, dochodzi do tego zazwyczaj bogaty tzw. pakiet socjalny – rezydencja lub apartament wynajmowany na koszt firmy, spa i fitness, prywatna opieka medyczna, opłacone przez firmę szkoły i wakacje dla rodziny, a czasem nawet dostęp do firmowego odrzutowca.
Milionowe kontrakty to jednak również domena prezesów przedsiębiorstw z udziałem państwowego kapitału. Umowy z klauzulą poufności skrywają często spore kwoty, które oburzają tzw. opinię publiczną dopiero wtedy, gdy wypływają na światło dzienne. Tak jak to miało miejsce ostatnio w przypadku Rafała Kaplera, który odszedł ze stanowiska szefa Narodowego Centrum Sportu (NCS – operator Stadionu Narodowego w Warszawie). To, co oburzyło ludzi, w świecie biznesu nie budzi jednak aż takiego zdziwienia.
Wypłaty, premie, odprawy
Mechanizmy przyznawania wysokich wynagrodzeń, a czasem nawet jeszcze wyższych premii, są takie same – zarówno w przedsiębiorstwach prywatnych jak i w tych, w których swoje udziały posiada Skarb Państwa. Wyjątkiem są jedynie firmy wymienione w tzw. „ustawie kominowej”, która miała ograniczać zarobki prezesów na państwowych posadach. Ale takich „czystych” spółek Skarbu Państwa jest coraz mniej – gdy przedsiębiorstwo jest prywatyzowane, chociaż częściowo, wypada zazwyczaj spod rygorów „kominowej”.
Na uposażenie prezesa składa się więc stała pensja (kilkadziesiąt, nierzadko ponad sto tysięcy złotych miesięcznie). Wysokimi premiami, przyznawanymi kwartalnie lub pod koniec roku, docenia się przede wszystkim wzrost zysków przedsiębiorstwa. Po zakończeniu kontraktu pieniądze przyznaje się za lojalność wobec firmy, a co za tym idzie - zakaz pracy u konkurencji.