Wiosna to tradycyjnie czas ożywienia na rynku nieruchomości, któremu towarzyszy większe zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi. Jednak ten rok zapowiada się z wielu powodów znacznie gorzej od poprzedniego. Eksperci szacują, że liczba udzielonych pożyczek spadnie z 230 tys. w 2011 r. do poziomu wyraźnie poniżej 200 tys. Banki zdecydowanie zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów i są bardzo nieufne w kontaktach z klientami. Tylko kilka z nich zdecydowało się na wiosenne promocje kredytów hipotecznych.
Przypomnijmy, że na oprocentowanie kredytu składa się marża, którą pobiera bank, oraz doliczony do niej tzw. wskaźnik WIBOR 3M lub 6M (w tej chwili wynosi on niespełna 5 proc., a zależy przede wszystkim od wysokości stóp procentowych). Średni poziom marż oraz prowizji, pobieranej jednorazowo za samo udzielenie pożyczki, w ostatnich miesiącach prawie się nie zmienił. To jednak przede wszystkim informacja ważna dla statystyków. W rzeczywistości bowiem banki bez żadnych skrupułów stosują techniki sprzedaży wiązanej. Od tego, ile dodatkowych produktów kupimy i jak aktywnie będziemy z nich korzystać, zależą w dużej mierze warunki, na jakich pożyczą nam pieniądze na dom czy mieszkanie.
Kredyt z przyległościami
Ten trend istnieje co prawda już od dawna, ale ostatnio jeszcze przybrał na sile. W reklamach kredytów mieszkaniowych jesteśmy zachęcani marżami na poziomie 1 proc. i brakiem prowizji. Dopiero gdy dokładniej zapoznamy się z ofertą, uświadomimy sobie, że tak atrakcyjne warunki są dostępne tylko dla klientów, którzy spełnią szereg dodatkowych oczekiwań pożyczającego.