Tegoroczny rok na rynku mieszkaniowym nie należy do najlepszych. Spełniły się obawy, dotyczące znacznie trudniejszego dostępu do kredytów hipotecznych. Znacznie wzrosła liczba odmów pożyczek po zaostrzeniu kryteriów, a wiele osób w ogóle straciło zdolność kredytową. Na pocieszenie ci, którzy pieniądze mają lub przejdą trudny bankowy egzamin, są od niedzieli lepiej chronieni w starciu z deweloperami.
Pierwszy, najbardziej widoczny znak nowych przepisów to obowiązek przekazania klientowi specjalnego prospektu informacyjnego, który wymienia wszystkie planowane inwestycje w promieniu kilometra od nieruchomości. Od lat był to sporny punkt między kupującymi i budującymi. Ci pierwsi skarżyli się, że nikt ich w porę nie poinformował o mającej powstać linii energetycznej czy drodze niedaleko ich nowego bloku. Z kolei deweloperzy odpierali zarzuty, wskazując na lenistwo klientów, którzy nie sprawdzali planowanych inwestycji w odpowiednich urzędach. Teraz sprawa będzie już jasna – to na firmach deweloperskich ciąży obowiązek bardzo precyzyjnej informacji. Narzekają one, że prospekt dla kupujących musi być niezwykle szczegółowy i straszą wzrostem kosztów inwestycji, ale obiecują, że ustawowe zobowiązanie wypełnią.
Jednak najważniejsza zmiana to zwiększenie finansowego bezpieczeństwa klientów. Do tej pory nie byli oni chronieni w przypadku bankructwa dewelopera. Od teraz wszystkie zaliczki wpłacone przez kupujących przed przekazaniem mieszkania będą deponowane na specjalnym rachunku powierniczym. Bank może je przelewać na konto dewelopera tylko stopniowo, po ukończeniu kolejnych etapów budowy. Gdyby inwestor upadł, zaliczki z tego rachunku nie zostaną włączone do masy upadłościowej, tylko od razu zwrócone pechowym klientom.
Kupujący nowe mieszkania wreszcie zyskują kilka narzędzi, dzięki którym mogą spokojniej planować często największą inwestycję swojego życia. Szkoda, że na pożyteczne zmiany musieliśmy czekać tak długo.
Reklama