Wychodzimy na miasto, bo pora coś zjeść. Gdzie dziś będą promocje? Wystarczy włączyć odpowiednią aplikację na smartfonie, który, dzięki funkcji zwanej geolokalizacją, określa nasze położenie. Po chwili na interaktywnej mapie widzimy, że 200 m od nas 20 proc. zniżki jeszcze przez pół godziny oferuje pizzeria. Jeśli pójdziemy kawałek dalej, zjemy taniej niż zwykle sushi, choć trzeba się spieszyć z wyborem, bo dzisiejszy limit rabatów zaraz się wyczerpie. Chwila namysłu i kupujemy wybrane danie. Nasza karta kredytowa zostaje natychmiast obciążona, a na ekranie komórki wyświetla się specjalny kod, który będzie zeskanowany przez kelnera w restauracji. Zazwyczaj o tej porze nie ma w niej wiele osób, ale tym razem prawie wszystkie stoliki są zajęte. Nic dziwnego, bo nasi znajomi też przeczesali lokale, korzystając z telefonu. Pozostaje pytanie, jakie oferty dostępne będą jutro w naszej okolicy?
Tak ma wyglądać przyszłość zakupów grupowych, także w Polsce. Na razie takie usługi szeroko rozwinęły się w USA, u nas są testowane. W Stanach Zjednoczonych już co czwarty kupon uprawniający do zniżki kupowany jest przez komórkę albo tablet. W Polsce wciąż dominuje tradycyjny model zakupów grupowych. Przeglądamy różne strony w komputerze w domu czy pracy, wybieramy ofertę, płacimy kartą lub przelewem i drukujemy kupon.
Niedawno zakupy grupowe obchodziły w Polsce drugie urodziny. W kwietniu 2010 r. wystartowały Gruper, założony m.in. przez współtwórcę Wirtualnej Polski, oraz polski oddział światowego giganta Groupona. Co ciekawe, mimo uruchomienia dziesiątek kolejnych serwisów te dwa pierwsze wciąż pozostają liderami branży. Bezsprzecznie numerem jeden jest Groupon, który, według różnych szacunków, kontroluje od 60 do nawet 75 proc. zakupów grupowych w Polsce. Oficjalnych danych, dotyczących tylko naszego kraju, notowany na amerykańskiej giełdzie NASDAQ Groupon nie ujawnia.