Adam Grzeszak: – Podczas niedawnej sejmowej debaty na temat Amber Gold wyjaśnienia przed posłami składał premier i szefowie instytucji publicznych zajmujących się tą sprawą. Zabrakło jedynie przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
Andrzej Jakubiak: – Byłem w Sejmie, ale głosu nie zabierałem. Nie było potrzeby.
KNF sumienie ma czyste. Zrobiła w tej sprawie wszystko. A może nawet więcej.
Więcej?
Amber Gold zaczął reklamować swoją ofertę w październiku 2009 r. My już w grudniu zgłosiliśmy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wpisaliśmy Amber Gold na naszą listę ostrzeżeń publicznych. Zidentyfikowanie zagrożenia i zawiadomienie organów ścigania było naszym obowiązkiem i z tego się wywiązaliśmy. Poszliśmy jednak dalej, bo kiedy prokuratura umorzyła postępowanie, odwoływaliśmy się do sądu, skarżyliśmy się na opieszałość postępowania, występowaliśmy do prokuratora generalnego. Naszą aktywność „docenił” nawet Marcin P. Skierował przeciw nam aż dwa pozwy cywilne: za wpisanie jego firmy na listę ostrzeżeń publicznych i za list do banków oraz zawiadomienie do prokuratury o rzekomym przekroczeniu uprawnień.
Marcin P. skarżył się też, że KNF nie kontaktowała się z Amber Gold, nie odpowiadała na jego pisma. Jak udało się wam tak szybko rozpoznać zagrożenie? Przeciek? Agentura?
Nie jesteśmy instytucją o charakterze policyjnym, to nie nasza rola. W przypadku Amber Gold, jak i wszystkich firm wpisanych na listę ostrzeżeń publicznych, nasza wiedza pochodzi jedynie z analizy ofert rynkowych oraz innych dostępnych źródeł, m.in. z KRS.
Obserwujemy rynek, otrzymujemy też sygnały od osób korzystających z takich ofert.