Rynek

Prosimy nie regulować odbiorników

Prosimy nie regulować odbiorników. Polska telewizja przechodzi na cyfrę

Cyfryzacja zmienia nie tylko standardy technologiczne, także na nowo ustawia medialny rynek. Cyfryzacja zmienia nie tylko standardy technologiczne, także na nowo ustawia medialny rynek. Sergey Khakimullin / PantherMedia
Właśnie zaczęliśmy się żegnać w Polsce z telewizją analogową. Po kraju krążą edukatorzy tłumaczący widzom szczegóły tej operacji. Ścigają się z hochsztaplerami, którzy chcą zarobić na cyfrowej rewolucji.
Powodzenie cyfryzacji zależy nie tylko od przygotowania infrastruktury i nadawców. O wiele ważniejsza jest gotowość społeczna.Marek Sobczak/Polityka Powodzenie cyfryzacji zależy nie tylko od przygotowania infrastruktury i nadawców. O wiele ważniejsza jest gotowość społeczna.
Koniec telewizji analogowej w Europie nastąpi w 2015 r.Marek Sobczak/Polityka Koniec telewizji analogowej w Europie nastąpi w 2015 r.

Wszystko gotowe, zapewniają technicy. Od wielu miesięcy do odbiorników w Polsce dociera sygnał w dwóch formach, tradycyjnej – analogowej, i nowej, cyfrowej. Czas tzw. simulcastu, czyli jednoczesnego nadawania analogowego i cyfrowego, dobiega jednak nieuchronnie końca. Pierwsze nadajniki analogowe zamilkły 7 listopada w Zielonej Górze i Żaganiu. Trzy tygodnie później, 28 listopada, dołączy Poznań, Gdańsk i Iława. Operacja ma się zakończyć 23 lipca 2013 r.

Najtańszą przepustką do świata naziemnej telewizji cyfrowej, jeśli ktoś nie dysponuje jeszcze telewizorem nowej generacji, z wbudowanym odbiornikiem DVB-T, jest dekoder zwany także settop boksem. Wystarczy podłączyć go do telewizora i anteny, by zyskać dostęp do oferty. W tej chwili widz może za darmo oglądać 21 programów nadawanych w trzech multipleksach. Trudne słowo zyskało na popularności za sprawą Tadeusza Rydzyka, po tym jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przyznała jego Telewizji Trwam koncesji na cyfrowe nadawanie. Rozpętała się polityczna awantura, w kulminacyjnym momencie zwolennicy ojca dyrektora ruszyli na stolicę, by walczyć o należne mu miejsce w multipleksie.

Pojęcie to oznacza specjalnie przygotowaną cyfrową paczkę, w skład której wchodzą nie tylko programy telewizyjne, lecz także dodatkowe informacje i usługi, na przykład elektroniczny przewodnik po programach. Multipleks nadawany jest w pojedynczym kanale telewizyjnym, co doskonale ilustruje zyski płynące z cyfryzacji. Zakres radiowej częstotliwości, jaki w epoce analogowej wystarczał do tego tylko, by przesłać sygnał TVP1 czy Polsatu, mieści w wersji cyfrowej kilka programów i to nawet jeśli nadawane są w lepszym jakościowo standardzie wysokiej rozdzielczości. Na przykład w multipleksie MUX-3 zapakowano sygnał TVP1, TVP2 w wysokiej rozdzielczości, TVP Info, TVP Kultura, TVP Historia, TVP Polonia.

W istocie jednak większość Polaków cyfrową rewolucję już przeprowadziła na własną rękę. Korzystają z oferty nadawców telewizji satelitarnej odbieranej przez 41 proc. gospodarstw i kablowej – 31 proc. gospodarstw. Tylko co czwarte gospodarstwo domowe w Polsce ogląda telewizję za pomocą anteny odbierającej sygnał nadawany z nadajników naziemnych. By nie stracić możliwości oglądania, muszą się odpowiednio przygotować. Najprościej kupić nowy telewizor umożliwiający odbiór telewizji w standardzie DVB-T. Dodatkowe kluczowe informacje kryją się pod oznaczeniem MPEG-4, które określa sposób kompresji sygnału cyfrowego, oraz Dolby Digital Plus, określającym sposób kodowania dźwięku. Ponadto telewizor powinien zapewnić odbiór obrazu wysokiej rozdzielczości.

Dekodery pułapki

Zakup telewizora to opcja najlepsza. Dlatego z cyfrowej rewolucji cieszą się producenci odbiorników. Niestety, nie dla wszystkich jest dostępna. W gronie osób oglądających tylko telewizję naziemną większość to ludzie starsi, mieszkający na wsi i w mniejszych ośrodkach, zazwyczaj dysponujący zbyt małymi dochodami, by marzyć o zakupie nowego telewizora. Kosztów jednak nie unikną – muszą kupić dekoder. – Przyzwoity kosztuje ok. 100 zł, oferujący bardziej zaawansowane funkcje – ok. 150 zł – informuje Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Nie brakuje tańszych propozycji, zwłaszcza w Internecie lub w ofercie obwoźnej. – Jednak na takie propozycje należy patrzeć z ostrożnością – ostrzega Kamiński.

Po prostu może się okazać, że dekoder do niczego się nie nadaje. Dlatego choćby, że jest używanym gratem sprowadzonym z Niemiec, które przechodziły cyfryzację wcześniej od Polski. Z tego też względu korzystały ze starszego standardu kompresji obrazu MPEG-2. Producenci nie mają obowiązku przedstawienia atestu potwierdzającego zgodność ich sprzętu z urzędowymi wymogami, wystarczy ich deklaracja. W rezultacie na sklepowe półki trafiają dekodery kryjące pułapki, informuje Krystyna Rosłan-Kuhn, ekspertka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, i wymienia najczęstsze wady.

Po pierwsze, brak wszystkich niezbędnych interfejsów, czyli gniazd umożliwiających łączenie sprzętu. W świecie cyfrowym standardem jest złącze HDMI, jednak stare telewizory analogowe zaopatrzone są w złącze SCART, zwane popularnie eurozłączem. Dekoder pozbawiony eurozłącza będzie bezużyteczny, to jednak widz odkryje zaraz po rozpakowaniu sprzętu. Trudniej będzie mu sprawdzić, czy zaopatrzony jest w funkcję aktualizacji oprogramowania. Nie tak łatwo również od razu stwierdzić, czy urządzenie umożliwia odbiór sygnału wysokiej rozdzielczości.

– Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie listy dekoderów posiadających oficjalną rekomendację. Warunkiem umieszczenia na tej liście powinien być atest potwierdzający zgodność sprzętu z wymaganiami – przekonuje Krystyna Rosłan-Kuhn. Takie rozwiązanie zwiększyłoby bezpieczeństwo konsumentów. Nie uchroni ich jednak przez hochsztaplerami, którzy krążą po wsiach i miasteczkach, oferując dekodery za pół ceny oraz „cyfrowe anteny”.

– Nie ma czegoś takiego jak cyfrowa antena – mówi Krystyna Rosłan-Kuhn. – Jeśli ktoś korzystał z anteny zewnętrznej lub pokojowej dotychczas i zapewniała odpowiednią jakość odbioru, to także doskonale sprawdzi się ona w przypadku odbioru sygnału telewizji cyfrowej. Kłopoty mogą pojawić się tylko wtedy, gdyby nastąpiła zmiana lokalizacji nadajnika lub w przypadku widzów mieszkających na granicach zasięgu nadajników. Nie warto przepłacać, kupując nową „cyfrową” antenę.

Gruszek w popiele nie mogą zasypiać administratorzy budynków z antenami zbiorczymi, uprzedza Stefan Kamiński z KIGEIT. Instalacje antenowe wymagają modernizacji. Inaczej nawet jeśli mieszkaniec bloku z anteną zbiorczą kupi właściwy dekoder, to i tak niczego nie zobaczy. Ostrzeżenie to dotyczy nie tylko budynków mieszkalnych, zresztą już najczęściej wyposażonych w instalacje telewizji kablowej, lecz także szpitali, domów dziecka, więzień.

Gotowość społeczna

Powodzenie cyfryzacji zależy nie tylko od przygotowania infrastruktury i nadawców. O wiele ważniejsza jest gotowość społeczna. Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi dla Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji spośród wspomnianych 25 proc. gospodarstw domowych odbierających telewizję tylko drogą naziemną jedynie 20 proc. jest przygotowanych do odbioru cyfrowego, a 45 proc. badanych zadeklarowało, że wie wszystko na temat cyfryzacji i nie potrzebuje dodatkowych informacji. Już jednak tylko 10 proc. zna termin wyłączenia nadajników.

Na podstawie tych wyników trudno prognozować przebieg operacji wyłączania sygnału analogowego, bo proces będzie trwał całe miesiące. Decydujące jednak będą pierwsze doświadczenia z lubuskiego. To dobry region na start. Wielu mieszkańców eksperymentowało już z telewizją cyfrową kupując dekodery do odbioru sygnału telewizji niemieckiej. Druga zaleta wynika z faktu, że zasięg nadajników w Zielonej Górze i Żaganiu pokrywa się niemal dokładnie z granicami województwa. To znakomicie ułatwiało kampanię promocyjną. Już w przypadku kolejnych wyłączeń w Poznaniu, Gdańsku i Iławie skutki będą odczuwalne tylko w części obszaru województw. I tak wyłączenie nadajnika w Poznaniu nie oznacza braku dostępu do telewizji analogowej w całej Wielkopolsce.

– Po pierwszych wyłączeniach w listopadzie nastąpi przerwa do marca – informuje Andrzej Zarębski, ekspert rynku medialnego. – Odpowiedzialni za cyfryzację zyskają czas na analizę pierwszych wniosków. Należy jednak podkreślać, że cyfryzacja oznacza korzyści. Tam gdzie dziś docierała tradycyjna telewizja analogowa, będzie docierać cyfrowa – zasięg nie ulegnie pogorszeniu, wzrośnie natomiast atrakcyjność oferty.

Czy coś więc może popsuć szyki siłom postępu technicznego? – Od strony technicznej nie widać zagrożeń – twierdzi Andrzej Zarębski. – Niewiadomą jest jednak skala wykluczenia cyfrowego, czyli liczba ludzi, którzy nie potrafią dostosować się do nowej technologii. A Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, dodaje: – Najgorszy możliwy scenariusz to zahamowanie procesu pod wpływem ewentualnych protestów i ponowne włączenie nadawania analogowego.

Blaski i cienie

Cyfryzację telewizji i tak musimy doprowadzić do końca ze względu na porozumienia międzynarodowe, które przewidują koniec telewizji analogowej w Europie w 2015 r. Na jak najszybszym zakończeniu procesu zależy jednak głównie nadawcom, którzy obecnie ponoszą dodatkowe koszty simulcastu, czyli nadawania podwójnego. W końcu ostateczne wyłączenie sygnału analogowego to wielka gratka dla państwa dysponującego częstotliwościami radiowymi. W nagrodę bowiem za udaną operację czeka tzw. cyfrowa dywidenda, czyli wolny zakres częstotliwości. Co z nimi zrobić? Decyzji jeszcze nie ma.

Są trzy możliwości, twierdzi Andrzej Zarębski. – W odzyskanym paśmie można utworzyć dodatkowe multipleksy dla nowych programów telewizyjnych i dla cyfrowego radia. Można je na przykład przeznaczyć do nadawania kodowanych programów płatnych. Można wykreować nowego aktora na rynku mediów – aktywnego operatora multipleksu, który sam będzie na warunkach komercyjnych kompletował usługodawców. W końcu można przeznaczyć wolne częstotliwości, o ile będzie to technicznie możliwe, na potrzeby szerokopasmowego Internetu.

Inne zdanie ma Jan Dworak. – Jeśli raz zmienimy przeznaczenie pasma, nigdy już nie będzie służyć celom nadawczym. A pogłoski o śmierci telewizji i radia w modelu nadawczym na skutek rozwoju Internetu są przedwczesne. Nie musimy jednak się spieszyć, poczekajmy na wnioski z pierwszego etapu cyfryzacji. Warto byłoby chociażby dobrze zbadać, czy w Polsce jest szansa utrzymania na rynku kolejnych programów bezpłatnych i zapotrzebowanie na płatną telewizję naziemną.

Cyfryzacja zmienia nie tylko standardy technologiczne, także na nowo ustawia medialny rynek. Nadawcy, którzy – jak TVN – mieli ograniczony zasięg, zyskują większą publiczność i większe atuty w konkurencji z TVP. Z kolei telewizja publiczna musi liczyć się z tym, że zwiększona bezpłatna oferta programowa oznacza zmniejszenie udziału w rynku programów TVP. A konkurencja w czasach słabnących budżetów reklamowych jest coraz trudniejszym wyzwaniem. – Znamienne, że do konkursu o koncesje na miejsce w bezpłatnych multipleksach nie wystartowała żadna licząca się międzynarodowa stacja telewizyjna – zauważa Andrzej Zarębski.

Czy większe profity przyniosłaby telewizja płatna? Odpowiedzi dostarczą doświadczenia Cyfrowego Polsatu zawiadującego czwartym multipleksem tzw. telewizji mobilnej. Powstał on przed laty na potrzeby standardu DVB-H, który miał umożliwić odbiór sygnału telewizyjnego na urządzeniach przenośnych. Rozwój technologii spowodował jednak, że standard DVB-H odszedł do lamusa, multipleks jednak pozostał i oferuje płatny dostęp do 8 kanałów telewizyjnych oraz 12 radiowych.

Nie wiemy jeszcze, jak będzie przebiegał ostatni etap pożegnania telewizji analogowej w Polsce. Wiemy tyle, że jest ono nieuchronne. Proces cyfryzacji już jednak staje się klasycznym studium przypadku ilustrującym blaski i cienie polskiej modernizacji. Długotrwały paraliż decyzyjny, brak koordynacji, sprzeczne interesy uczestników rynku, brak wizji telewizji publicznej spowodowały, że operację uruchomienia cyfrowej telewizji naziemnej przeprowadzamy w ostatnim możliwym momencie, raczej pod przymusem niż z przekonania.

Polityka 45.2012 (2882) z dnia 07.11.2012; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Prosimy nie regulować odbiorników"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną