Tym samym poprawia więc sobie – zapewne - samopoczucie, ale tym ruchem niewiele raczej wskóra. Nadal będziemy mieli za wysoką inflację i za niski wzrost. Kto zresztą powiedział, że nasze tempo rozwoju zależy wyłącznie od RPP?
Inflację, w stosunku do celu jaki sama sobie wyznacza co roku RPP, mamy ciągle za wysoką. We wrześniu pozostawała ona na poziomie 3,8 proc. a cel inflacyjny to 2,5 pkt. proc. plus minus jeden. Ponieważ tempo wzrostu PKB w ostatnich kwartałach wyraźnie siadło, kurs złotego w stosunku do euro i dolara pozostaje ostatnio w miarę stabilny, to jest nadzieja, że na początku przyszłego roku inflacja po trosze sama, bez przymusu, wtoczy się w pożądany korytarz. Pewności jednak nigdy nie ma.
W ostatnich miesiącach nasza RPP była w Europie jednym z nielicznych ciał nadzorujących politykę monetarną, które bezpośrednio nie wspierały swoich rządów w walce z ekonomicznym spowolnieniem. Jeszcze w maju br. podniosła stopy narażając się na ostre ataki zwolenników biskiego współdziałania rządów i banków centralnych w celu ochrony tempa wzrostu. Teraz doszła widać do wniosku, że nie będzie bardziej święta od papieża (dla finansowej Europy to bez wątpienia EBC) i stopy lekko ścięła. Wiele wskazuje na to, że ten zabieg będzie ponawiać jeszcze kilka razy, a realne efekty tych działań zobaczymy najwcześniej za rok.
Większe gospodarki, a należy do nich polska, zazwyczaj stosunkowo łatwo zwalniają, ale dużo dłużej i trudniej się rozpędzają. Decyzja RPP ułatwi trochę życie pożyczkobiorcom, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne w złotych, może części przedsiębiorców, ale całej gospodarki, przy ciągle zwalniającej Europie, na pewno nie wyniesie na wyższy krąg. To nadchodzące w nieunikniony sposób spowolnienie nad Wisłą, słabsze wskaźniki produkcji, wzrost bezrobocia musimy w przyszłym roku jakoś przetrwać.
Tu liczyłbym bardziej na część zapowiedzi i deklaracji złożonych w październiku przez premiera podczas tzw. drugiego expose. Tymczasem expose wybrzmiało, a pierwszych, choćby programowych i organizacyjnych decyzji ciągle jakoś nie widać. Szkoda, bo czasu do przygotowań na gorsze chwile też nie mamy w nadmiarze, a RPP całej odpowiedzialności za powrót na szybszą ścieżkę wzrostu na pewno na siebie nie weźmie. A nawet nie powinna.