Z całym szacunkiem sugeruję, by Komisja podjęła działania przeciwko polskim władzom za nieprzestrzeganie praworządności w ramach UE. Na podstawie dowodów, które zgromadził SIAC na A4 i doświadczeniach innych wykonawców na innych projektach drogowych, Komisja nie może mieć pewności, że jakiekolwiek środki UE na budowę dróg są zarządzane w sposób zgodny z prawem. Sądzę, że Komisja powinna zamrozić dalsze finansowanie polskich projektów drogowych do czasu, aż praktyka niewłaściwego administrowania zostanie usunięta” – napisał w sierpniu 2012 r. Pat the Cope Gallagher, irlandzki poseł do Parlamentu Europejskiego, w liście do komisarza UE ds. polityki regionalnej Johannesa Hahna.
Pismo, do którego udało nam się dotrzeć, dało początek polskim kłopotom z unijnymi pieniędzmi. Opisuje historię SIAC Construction Limited, irlandzkiej spółki budowlanej, która wspólnie z firmami z polskiej Grupy PBG (PBG, Hydrobudowa, Aprivia) budowała odcinek autostrady A4 między Tarnowem a Dębicą. Po bankructwie PBG, jesienią ubiegłego roku, doszło do konfliktu między inwestorem, czyli Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), a irlandzką spółką. GDDKiA uznała, że SIAC się guzdrze, wypowiedziała więc umowę i zażądała wypłacenia 44 mln zł gwarancji z tytułu nienależytego wykonania kontraktu.
SIAC stwierdził, że to on odstąpił od umowy jako pierwszy, bo GDDKiA nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Szef spółki na konferencji prasowej tłumaczył, że polski państwowy inwestor żądał od niego rzeczy niemożliwych. Zilustrował to przykładem sprawy kości zwierzęcych i chemikaliów znalezionych na terenie przyszłej autostrady.