Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Droga śmieciowa

Co nam przyniesie śmieciowa rewolucja

Z 764 wysypisk działających w Polsce w 2013 r. za rok ma zostać jedynie nieco ponad 200. Jak na nich pomieścić górę śmieci? Z 764 wysypisk działających w Polsce w 2013 r. za rok ma zostać jedynie nieco ponad 200. Jak na nich pomieścić górę śmieci? Andreas Gradin / Smarterpix/PantherMedia
Od 1 lipca 2013 r. rynek odpadów będzie regulować znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. To rewolucja dla mieszkańców, samorządowców i przedsiębiorców. Ale czy zrobi się dzięki niej czysto?
Polska przetwarza niecałe 18 proc. odpadów, średnia w Europie – 25 proc.Hans-Peter Merten/Getty Images/FPM Polska przetwarza niecałe 18 proc. odpadów, średnia w Europie – 25 proc.

Władztwo nad odpadami, chcąc nie chcąc, przejmują samorządy. To one, a nie jak dotychczas właściciele nieruchomości, będą w drodze przetargów wybierać firmy odbierające brudy, wyznaczać stawki dla mieszkańców i kontrolować, dokąd trafiają śmieci i co się z nimi dalej dzieje.

Większość gmin zapowiedziała wzrost opłat, co wywołało nerwowość, bo nikt nie chce więcej płacić, a niektórych na to nie stać. Powtarzają się pytania, dlaczego zmieniać coś, do czego ludzie przywykli, a co przy okazji będzie więcej kosztować. Opłaty dość bałamutnie nazwano podatkiem śmieciowym. Wywóz śmieci to taka sama usługa jak dostawa energii czy wody. Nikt nie nazywa przecież opłat za elektryczność podatkiem.

Góra śmieci

Na razie panuje wolny rynek dla śmieci, które zalewają kraj. Właściciele nieruchomości, czyli prywatni kamienicznicy, spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i gminy w przypadku domów komunalnych, zawierają umowy z przedsiębiorcami odbierającymi śmieci. Mieszkańcy miast płacą od kilku do ponad 20 zł miesięcznie od osoby zameldowanej. W domach jednorodzinnych w miastach i gminach wiejskich wywóz zawartości 120-litrowego pojemnika to koszt ok. 16–18 zł. O połowę mniej kosztuje odbiór podobnej pojemności worka z odpadami segregowanymi. W niektórych gminach – na przykład w Krynicy – za śmieci segregowane mieszkańcy nie płacą nic. To efekt przemyślanej strategii ekologicznej lokalnych władz.

O ile w miastach śmieci przejmują firmy zajmujące się ich odbiorem, to w gminach wiejskich panuje wolnoamerykanka. Mieszkańcy z oszczędności zamawiają możliwie najmniejsze pojemniki (jeszcze kilka lat temu w ogóle nie musieli ich zamawiać), a nadwyżkę śmieci upłynniają w lasach.

Polityka 07.2013 (2895) z dnia 12.02.2013; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Droga śmieciowa"
Reklama