Kto kupił złoto na szczycie cenowej gorączki, gdy kosztowało ok. 1,8 tys. dolarów za uncję, ten z niedowierzaniem liczy straty. Zapewne analitycy i doradcy zapewniali go, że kruszec będzie nadal drożał, bo nie ma innego wyjścia. Jednak złoto już dawno przestało być spokojną lokatą kapitału, a zamieniło się w obiekt spekulacji na nieprawdopodobną skalę. Postrzegane kiedyś jako najpewniejsza z walut, teraz przypomina raczej nerwowy handel akcjami niż bezpieczną przystań dla oszczędności.
Z jednej strony wzrost kursu złota w ostatnich latach jest oszałamiający i nic dziwnego, że wielu małych inwestorów włączyło się do wyścigu, skuszonych wizją gigantycznych zysków. Jednak ten rok dla posiadaczy złota jest jak na razie fatalny z wielu powodów. Przede wszystkim, choć trudno w to uwierzyć Europejczykom, sytuacja światowej gospodarki zaczęła się powoli poprawiać. Strefa euro jest pogrążona w recesji, ale Stany Zjednoczone radzą sobie lepiej, a na innych kontynentach nie brakuje szybko rosnących gospodarek. Taka pozytywniejsza atmosfera jest dla złota zawsze szkodliwa, bo ono przecież rośnie na kryzysie, strachu, obawie przed recesją. A tej poza Europą zbyt wiele na świecie nie ma.
Poza tym spore grono inwestorów uważało, że cena złota jest zwyczajnie za wysoka i wkrótce nadejdzie korekta. W tym klimacie oczekiwaniu na spadek notowań kruszcu potrzebna była iskra, która wywoła falę wyprzedaży. Okazały się nią prawdopodobnie informacje z Cypru, który chce pozbyć się swoich rezerw, by ratować upadającą gospodarkę. Iskra wywołała pożar, bo wielu posiadaczy kruszcu pomyślało, że na podobny pomysł jak Cypr wpadną inne kraje południa kontynentu. A jeśli swoje rezerwy zaczną sprzedawać na masową skalę Włosi, Hiszpania czy Portugalczycy, na rynku dojdzie do paniki.
Na razie wyprzedaż została powstrzymana, a kurs oscyluje wokół 1,4 tys. dolarów za uncję. Złoto będzie z pewnością podlegać różnym gwałtownym wahaniom. Nie wiadomo jednak, czy rozpocznie się bardziej długotrwały trend spadkowy, czy też będzie odwrotnie i kruszec wkrótce powróci do rekordowych poziomów. Wiadomo jedno – kto dziś chce kupować złoto, powinien mieć albo mocne nerwy albo planować taką inwestycję na długie lata.