Dla polskiego czytelnika lektura tekstów z brytyjskiego dziennika o naszym kraju nie prowadzi do rewolucyjnych odkryć, ale to właśnie na podstawie takich raportów kształtuje się opinia obcokrajowców, którzy na bieżąco informacji o Polsce zbyt uważnie nie śledzą. Przez ostatnie kilka lat udawało nam się kultywować wizerunek jedynego członka Unii Europejskiej, którego nie dotknęła recesja w 2009 r. Pomagały też zapowiedzi finałów piłkarskich Mistrzostw Europy, pokazujące Polskę jako kraj nadrabiający zaległości i szykujący się do wielkiego święta. Jednak teraz obu tych sprzyjających okoliczności nie możemy już wykorzystywać. Euro 2012 się skończyło, nie przynosząc nam zresztą sportowego sukcesu ani spektakularnych zysków na krótką metę, a gospodarka praktycznie przestała się rozwijać. Do tego wiele firm budowlanych wpadło w poważne tarapaty, o czym Brytyjczycy uczcicie informują czytelników.
Dziennikarze „Financial Times” kreślą w swoich artykułach wizerunek kraju będącego w przyzwoitej sytuacji, stabilnego i mającego wciąż szansę na stabilny rozwój. Równocześnie jednak ostrzegają przed bezczynnością, która ich zdaniem cechuje dziś rządzących polską polityków. Premier Donald Tusk przez brytyjski dziennik oceniany jest na pewno lepiej niż przez większość Polaków, ale i on stracił już status gwiazdy, a coraz poważniejsze kłopoty z partyjnymi kolegami są przez „Financial Times” skrupulatnie odnotowywane.
Polska stanęła w miejscu i czeka – na ożywienie, które ma przynieść poprawa koniunktury przede wszystkim w Niemczech. „Financial Times” podkreśla, że sami nie mamy środków finansowych, potrzebnych do rozruszania gospodarki, bo deficyt budżetowego już zwiększać nie możemy. Kłopot w tym, że to czekanie dotyczy bardzo wielu sfer życia. Brytyjski dziennik krytykuje brak nie tylko reform, ale i wizji w Polsce. Wylicza długi szereg spraw odkładanych, opóźnianych i nierozwiązanych. Nie wiadomo, kiedy Polska przystąpi do strefy euro. Niejasne są perspektywy wydobywania gazu łupkowego, z którym przecież związaliśmy tyle nadziei. Wciąż nie można uchwalić przepisów dotyczących wsparcia państwa dla odnawialnych źródeł energii, dzięki którym mogłoby ruszyć wiele inwestycji, zwłaszcza związanych z elektrowniami wiatrowymi. W ten krajobraz czekania wpisują się nawet banki, które mimo rekordowych wyników ograniczyły udzielanie kredytów i też jakby zastygły w bezruchu. Polska czeka na impuls z zewnątrz, aby znowu ruszyć. A ten, niestety, cały czas nie nadchodzi.
Na szczęście nie wszyscy trwają w letargu. „Financial Times” zwraca uwagę też na pozytywy. Podkreśla znakomite wyniki producentów żywności, którzy nie przestraszyli się nagonki w wielu europejskich krajach, wymierzonej w nasze artykuły. Polska zostaje też pochwalona za promocję turystyki i próbę znalezienia dla siebie niszy na zapchanym europejskim rynku. Chcemy być krajem niezniszczonej przyrody, ciekawym miejscem dla koneserów, którzy chcą spędzić oryginalne wakacje. Jednak w całym raporcie pochwał pod adresem Polski jest stosunkowo niewiele, a przecież przez ostatnie lata zdążyliśmy się przyzwyczaić do wyjątkowo pozytywnego tonu prasy zachodniej na nasz temat. Na kolejne miłe słowa będziemy musieli znów ciężko zapracować. Jechanie na dobrej opinii z lat ubiegłych już się skończyło.