Rynek

Odra – rzeka (nie)szczęścia

Wadim Tyszkiewicz Wadim Tyszkiewicz materiały prasowe
Rozmowa z Wadimem Tyszkiewiczem, prezydentem miasta Nowa Sól, inicjatorem i liderem projektu Odra dla turystów 2014 – rozwój turystyki wodnej na transgranicznym obszarze Doliny Środkowej Odry.
Polityka
Marek Sobczak/Polityka

Miasto Nowa Sól jest inicjatorem i wiodącym partnerem w realizacji międzynarodowego projektu, którego celem ma być stworzenie szlaku turystycznego na rzece Odrze. Skąd taki pomysł?
Było kilka powodów. W XIX w. Odra była jednym z ważniejszych szlaków wodnych w naszej części Europy. W kolejnym stuleciu zmieniła swoje oblicze. Mieszkańcom przyległych do niej terenów kojarzyła się głównie z powodziami i podtopieniami. Zabudowa portowa popadała w ruinę, wzdłuż brzegów było brudno, a w dzielnicach położonych blisko Odry nikt nie chciał mieszkać. Niełatwe były również losy miast położonych nad Odrą, w tym Nowej Soli, gdzie po okresie przekształceń ustrojowych upadł przemysł, a wraz z nim podupadło miasto. Moim głównym celem było odbudowanie lokalnej gospodarki. Lata starań i ciężkiej pracy przynoszą efekty. Strefa ekonomiczna tętni dziś życiem. Przez zagospodarowanie wybrzeża Odry i stworzenie tam atrakcyjnych terenów rekreacyjnych chciałem osiągnąć dwa zazębiające się cele. Pierwszy to podniesienie atrakcyjności Nowej Soli jako miejsca do życia i inwestowania. Drugim było „odczarowanie” Odry – tak aby ze źródła nieszczęścia stała się źródłem szczęścia.

Udało się panu zarazić tą ideą inne polskie gminy, a także niemieckich partnerów – projekt jest realizowany w ramach programu współpracy transgranicznej Polska–Brandenburgia. Czy od początku pomysł spotkał się z powszechnym entuzjazmem?
Projekty międzynarodowe są bardzo fajne, ale nie należą do łatwych. Na początku niezwykle trudno było nam przekonać stronę niemiecką. Całość dotacji miała pochodzić z polskiej puli funduszy europejskich, mimo to Niemcy stawiali spory opór i w pewnym momencie brak ich poparcia postawił realizację projektu pod znakiem zapytania. Odbyliśmy wiele spotkań i wykonaliśmy ogromną pracę, żeby przekonać stronę niemiecką do słuszności naszych idei. Trochę łatwiejsze zadanie mieliśmy po stronie polskiej, chociaż nie mogę powiedzieć, że wszystko szło gładko. Spotykałem się z opiniami mieszkańców, że taka inwestycja to swego rodzaju fanaberia w obliczu licznych potrzeb miasta. Najważniejsze, że się udało i dziś, patrząc na pierwsze efekty, mogę powiedzieć, że odnieśliśmy wspólny sukces. Ludzie chętnie spędzają czas nad pięknie zagospodarowanymi okolicami Odry – zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie. Po rzece pływają już pierwsze tratwy, a lada moment wodowane będą dwa statki turystyczne. Właśnie podpisaliśmy umowy z kolejnymi polskimi gminami leżącymi nad Odrą na budowę następnych 10 przystani.

Projekty międzynarodowe to szansa na realizację ciekawych przedsięwzięć, ale również kwintesencja integracji europejskiej. Czy myśli pan, że ten projekt może być początkiem dłuższej współpracy?
Doświadczenie we współpracy międzynarodowej jest bardzo cenne, tym bardziej że po początkowych perturbacjach, już w trakcie realizacji projektu, układała się ona bardzo dobrze. Trudno mi jednak dziś powiedzieć, czy to wstęp do szerszej, długoterminowej kooperacji. Nie wiem, czy nie jest ona jednak uzależniona od dostępności unijnych pieniędzy. Nowa Sól jest oddalona kilkadziesiąt kilometrów od granicy, więc organizacja wspólnych imprez czy mniejszych, incydentalnych projektów nie jest tak łatwa jak w miastach przygranicznych.

Taki projekt to też okazja lepszego wzajemnego poznania. Widział pan, jak realizacja unijnych projektów przebiega w Niemczech. Czy są jakieś różnice?
Ku mojemu zaskoczeniu w Niemczech podejście jest mniej restrykcyjne niż w Polsce. Może zadecydowały o tym lata doświadczeń, ale znacznie mniejsze znaczenie mają tam kwestie formalne. Najważniejsza jest racjonalność – zarówno w zakresie samej realizacji projektu, jak również jego dokumentacji i rozliczeń. W Polsce brak jakiegoś dokumentu czy podpisu może stać się źródłem dużych problemów, tam podchodzi się do takich kwestii z większym spokojem.

A różnice kulturowe? Jak wypadło zderzenie niemieckiej dokładności z ułańską fantazją?
Niemcom imponowała nasza determinacja w dążeniu do celu, pokonywanie przeszkód, które na wstępie jawią się jako walka z wiatrakami. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że daleko nam do niemieckiej precyzji i dokładności. Niemcy mają też nieco inne podejście do zakresu aktywności samorządu. O ile inwestycje infrastrukturalne są ich zdaniem uzasadnione, nie byli przekonani co do zakupu przez gminy statków turystycznych. Uważali, że ta część powinna zostać sfinansowana ze środków prywatnych, a wycieczki powinny mieć charakter komercyjny. Musieliśmy im wyjaśnić, że w polskich warunkach taka inwestycja nie miałaby biznesowej racji bytu, a jej realizacja przez gminę otworzy możliwości dla rozwoju drobnej przedsiębiorczości. Takie różnice zdań pokazują, jak duże są jeszcze dysproporcje w poziomie życia i zasobności portfeli Niemców i Polaków.

rozmawiała Monika Niewinowska

Akcja partnerska realizowana w ramach konkursu dotacji organizowanego przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna.

***

Kwintesencja integracji

Fundusze Europejskie kojarzone są przede wszystkim ze wsparciem rozwoju poszczególnych krajów wspólnoty. Równolegle, choć na mniejszą skalę, realizowane są też programy międzynarodowe – Europejskiej Współpracy Terytorialnej (EWT).

Każdy z programów EWT obejmuje co najmniej dwa państwa Unii. W drodze negocjacji państwa partnerzy wybierają spośród siebie jedno, które będzie pełniło funkcję tzw. Instytucji Zarządzającej. Jednak najważniejsze decyzje, w tym wybór projektów, podejmowane są wspólnie. Także uczestnicy dotowanych projektów muszą reprezentować różne państwa. Warto podkreślić, że w programy międzynarodowe angażować się mogą nie tylko mieszkańcy miejscowości przygranicznych. W przypadku programów współpracy transgranicznej projekty są realizowane na obszarach przylegających do granic państwowych. W ramach programów współpracy transnarodowej – współpraca odbywa się na poziomie dużych europejskich regionów (kilku lub nawet kilkunastu państw). Z kolei w zakresie współpracy międzyregionalnej – pomiędzy dowolnymi regionami z całej Unii.

Oprócz zasięgu geograficznego programy różnią się pod względem tematyki. Transgraniczne służą wzmocnieniu współpracy poprzez wzrost liczby wspólnych inicjatyw dotyczących ochrony środowiska, rozbudowy infrastruktury, wymiany kulturalnej czy wzajemnych kontaktów młodzieży. Z kolei transnarodowe stanowią szansę dla wsparcia innowacyjnych projektów, dotyczących specyficznych zagadnień, istotnych dla obszarów należących do kilku państw. Współpraca międzyregionalna zaś służy wymianie doświadczeń i dobrych praktyk, a tym samym wzmacnia potencjał instytucji i samorządów w zakresie mechanizmów wspierania rozwoju regionalnego.

Polska aktywnie uczestniczy w procesie tworzenia zasad realizacji programów EWT w perspektywie finansowej 2014–20. Będziemy brali udział w 10 z nich. Jak podkreśla Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, istotne jest, by rezultaty współpracy międzynarodowej były bardziej widoczne i jeszcze ściślej powiązane z programami regionalnymi.

Więcej na temat programów Europejskiej Współpracy Terytorialnej na: www.ewt.gov.pl

21 września – Dzień Współpracy Europejskiej

W całej Europie odbędzie się w tym czasie wiele wydarzeń promujących efekty realizacji międzynarodowych projektów. Polskie instytucje i beneficjenci projektów zaplanowali szereg ciekawych konferencji, spotkań, wycieczek i dni otwartych.

Przewidziany jest też konkurs na krótki film prezentujący region południowego Bałtyku. Prace można umieszczać do 20 września na konkursowym profilu: https://apps.facebook.com/baltic-video. Zwycięzców wybiorą internauci. Do wygrania są tablety i czytniki e-booków.

Polityka 36.2013 (2923) z dnia 03.09.2013; Fundusze europejskie; s. 72
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną