Szacunki prezentowane przez ZUS w ostatnich dniach lipca i na początku sierpnia okazały się całkowicie błędne. Czy był to po prostu efekt niewłaściwych prognoz, bo nikt nie przypuszczał, że w samym środku wakacji tak wielu Polaków jednak zdecyduje się na wysłanie pisma do ZUS lub odwiedzenie jednej z jego placówek? A może w ten sposób próbowano celowo zniechęcić do wyboru OFE, udowadniając, że fundusze cieszą się nikłym zainteresowaniem? W rzeczywistości w OFE pozostaje ponad 2,5 mln Polaków, czyli prawie co piąty ubezpieczony. A nie co dziesiąty, jak mogliśmy przypuszczać pod koniec lipca.
Ostatnie dni walki z rządem i znaczną częścią opozycji fundusze wygrały. Zrobiły to mimo dramatycznego ograniczenia wolności słowa, jakim był zakaz reklamy OFE w ostatnich miesiącach. W tych warunkach wynik 2,5 mln utrzymanych klientów nie jest wcale zły, jednak tylko w niewielkim stopniu zmienia on obraz po emerytalnej bitwie. Mimo szarży na ostatnich metrach fundusze i tak zdecydowaną większość ubezpieczonych straciły na korzyść ZUS. Teraz muszą nauczyć się żyć w znacznie skromniejszych warunkach, a równocześnie inwestować ryzykowniej niż dotychczas.
OFE mogą natomiast cieszyć się z faktu, że pozostały w nich przede wszystkim osoby lepiej zarabiające, bardziej świadome potrzeby zabezpieczenia finansowego na starość. To rodząca się w bólach klasa średnia, która zbyt ciężko pracuje na swoje pieniądze, żeby powierzać je instytucjom państwowym, traktowanym z ogromną nieufnością. Nieco ponad 2,5 mln Polaków stwierdziło, że da szansę OFE, nawet jeśli nie byli oni z nich dotąd szczególnie zadowoleni. W tej grupie znaleźli się również ci, którzy dokonali przede wszystkim symbolicznego wyboru: mają już niezbyt wiele czasu do emerytury, więc ich pieniądze i tak będą, zgodnie z zasadą suwaka, stopniowo transferowane z OFE do ZUS.
Reszta społeczeństwa, nie robiąc absolutnie nic, będzie od teraz odkładać już tylko w ZUS. Niektórzy pewnie świadomie, bo OFE nie darzyli zaufaniem, byli oburzeni zbyt wysokimi prowizjami albo po prostu nie wierzą w szansę przetrwania funduszy w tak wrogim dla nich otoczeniu politycznym. Zdecydowana większość jednak OFE opuszcza, nie do końca zdając sobie sprawę ze zmian albo po prostu w ogóle nie wierząc w godziwą emeryturę z obowiązkowych składek. Jest im zatem absolutnie wszystko jedno, gdzie od teraz będą składowane ich pieniądze. Każda kolejna rewolucja w systemie emerytalnym to grono Polaków tylko powiększy.