Do ZUS powinno w pierwszym półroczu 2014 r. wpłynąć o 3 mld zł więcej, a wpłynęło o 300 mln mniej niż rok wcześniej. Po raz pierwszy od sześciu lat krzywa wpłat idzie w dół. Deficyt ZUS pokrywany jest co prawda przez budżet państwa, ale obie najważniejsze kasy kraju świecą dziurami. Dziura w budżecie w tym roku wyniesie ok. 50 mld zł, dziura w systemie emerytalnym (łącznie z KRUS i mundurowym) – tyle samo.
Całe państwo w swym budżecie ma w tym roku do wydania 277 mld zł. A ZUS na emerytury i renty wydać musi niewiele mniej, bo prawie 200 mld zł. Jak to możliwe, że z rozwijającej się gospodarki zusowski budżet nie odnosi żadnych pożytków? Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Przecież wskaźniki nie kłamią. PKB w pierwszym półroczu wzrósł o 3,3 proc., średnie zarobki o 4,1 proc. Stopa bezrobocia zmalała z 12 do 11,7 proc. Dzięki temu cała suma wypłaconych wynagrodzeń wzrosła nawet o 4,6 proc. A składek wpłynęło mniej. Więc nowy rząd i nowa pani premier muszą dokładnie prześledzić, gdzie i dlaczego wyciekło. Pomożemy.
Bogaci nie płacą
Na początek trochę populizmu. Największymi beneficjentami rozwijającej się gospodarki są najbogatsi biznesmeni. W ciągu ostatnich pięciu lat majątek stu najbogatszych Polaków powiększył się ponaddwuipółkrotnie. W tym samym czasie zarobki statystycznego Kowalskiego wzrosły o 25 proc. Majątek czołówki rankingu najbogatszych (według „Forbesa”) w 2009 r. wart był 38,6 mld zł. W tegorocznej edycji zasoby setki najbogatszych zwiększyły się do 100,8 mld zł.