Chodzi o zmiany w prawie, które nałożą podatek na dochody spółek zakładanych przez polskich przedsiębiorców w rajach podatkowych, takich jak Luksemburg, Malta, Cypr czy Kajmany.
To ważna ustawa, bo kryzys zachęcił biznesmenów do szukania nowych sposobów na uniknięcie opodatkowania. Wielu z nich zdecydowało się w ostatnich latach na transfer zysków do krajów, gdzie nie są one opodatkowane. W takiej sytuacji rząd zaczął prace nad zmianą przepisów, aby zakładane w rajach firmy musiały wpłacać do polskiego budżetu podatki tej wysokości, co firmy działające w kraju.
Projekt odpowiedniej ustawy powstał już w ubiegłym roku, latem trafił do Sejmu, a 17 września podpisał ją prezydent. Problem pojawił się dopiero na etapie publikacji w dzienniku urzędowym – to właśnie od tej daty zależy, kiedy przepisy wejdą w życie. Zamiast wydrukować ustawę zaraz po podpisaniu, Rządowe Centrum Legislacji zwlekało aż do 3 października. Wyszło wówczas na jaw, że przez takie zaniechanie firmy działające w rajach podatkowych zaczną płacić podatki dopiero w 2016 r., a nie – jak zakładał rząd – już w 2015 r. Opozycja natychmiast zasugerowała nieprawidłowości przy procesie publikacji i insynuuje, że opóźnienia są skutkiem nacisku biznesmenów uciekających przed opodatkowaniem. Solidarna Polska nawoływała nawet do utworzenia komisji śledczej. Dokładne zbadanie sprawy zapowiedziała też Najwyższa Izba Kontroli.
Posłowie PO złożyli w Sejmie projekt, który zmieni dopiero co uchwaloną ustawę w taki sposób, aby najważniejsze dla budżetu przepisy zaczęły obowiązywać już od stycznia br. Działania te rodzą jednak wątpliwości, czy Sejm, Senat i Prezydent zdążą z podpisaniem zmian na czas, a przede wszystkim, czy takie korygowanie niedociągnięć i zaniechań jest zgodne z konstytucją.