Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Szwajcarska ruletka

Czego się boją zadłużeni we frankach

Zadłużeni we frankach zaczęli się organizować, kiedy banki coraz częściej decydowały się sięgać po Bankowe Tytuły Egzekucyjne. Zadłużeni we frankach zaczęli się organizować, kiedy banki coraz częściej decydowały się sięgać po Bankowe Tytuły Egzekucyjne. Colin Anderson / Getty Images
Podnoszenie temperatury wokół franka szwajcarskiego wprowadza w dygot ponad 500 tys. polskich rodzin. Wygląda jednak na to, że bardziej boją się pomysłów polskich polityków niż szwajcarskiego referendum.
Ponad pół miliona osób zaciągało kredyt przy kursie w okolicach 2–2,40 zł za franka.Wikipedia Ponad pół miliona osób zaciągało kredyt przy kursie w okolicach 2–2,40 zł za franka.

Żadne referendum w Polsce nie wywoływało tyle emocji, co to, które na 30 listopada zapowiedzieli u siebie Szwajcarzy. Kwestia zabezpieczenia szwajcarskich depozytów złotem wydaje się odległa i nieistotna dla większości Polaków. Z wyjątkiem 562 tys. rodzin, które w ostatnich kilku latach zdecydowały się zaciągnąć kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Teraz boją się, że każdy ruch na franku odbije się na ich kredytach, których raty od trzech lat znajdują się na niespodziewanie dla nich wysokim poziomie. Czarne scenariusze, w których za jednego franka trzeba by płacić 4 zł, siłą rzeczy muszą podnosić ciśnienie, skoro wiele z tych ponad pół miliona osób zaciągało kredyt przy kursie w okolicach 2–2,40 zł za franka. Każdemu przemawia do wyobraźni wizja, że brał 500 tys. zł, a przyjdzie mu oddawać nawet ponad milion. Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, do obaw Polaków podchodzi z dystansem. A do kursu franka ze spokojem. – Szwajcarom po prostu nie opłaca się wzmacnianie własnej waluty i będą stosowali dotychczasową politykę jej osłabiania – mówi.

Dotychczas problem kredytów walutowych nie nabrzmiał tak, jak w innych krajach typu Węgry czy Rumunia. – Kredyty hipoteczne są najlepiej obsługiwanymi spośród wszystkich oferowanych na rynku. Zaledwie nieco ponad 3 proc. to kredyty zagrożone – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Wygląda na to, że większość osób, które skorzystały z kredytu we franku, przyjęła zasadę raz na wozie, raz pod wozem. – Kiedy w czerwcu 2007 r. spłacałam pierwszą ratę mojego kredytu, przelałam do banku 1135 zł. W maju 2010 r. płaciłam prawie 170 zł mniej. Później miałam raty i po 1200 zł – opowiada Aneta z Warszawy. – Raz się wygrywa, raz przegrywa.

Polityka 46.2014 (2984) z dnia 11.11.2014; Rynek; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Szwajcarska ruletka"
Reklama