Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Utopiony gazociąg

Putin wstrzymuje budowę Gazociągu Południowego

gazprom.com / materiały prasowe
Gazprom zakomunikował, że rezygnuje z budowy gazociągu South Stream, którym rosyjski gaz miał być tłoczony do południowej Europy. Nie chcecie naszego gazu? To nie, znajdziemy sobie innych odbiorców – przekonuje nonszalancko prezydent Putin. Blefuje?

South Stream to był gigantyczny projekt, odpowiednik Nord Stream, czyli powstałego kilka lat temu wielkiego gazociągu, którym po dnie Bałtyku gaz z Rosji płynie do Niemiec, z pominięciem krajów tranzytowych. Choć kilka krajów, w tym Polska, próbowało zablokować budowę, Nord Stream jednak powstał.

Z South Stream było podobnie. Choć także przeciwko niemu protestowano, sprawa wydawała się przesądzona. Miał domknąć kleszcze gazowe, w których znalazłaby się Ukraina, przez którą dziś wiedzie główny szlak tranzytu rosyjskiego gazu do UE. Ostatecznie uwolniłby Gazprom od problemów z Ukrainą, a Ukrainę pozbawił ostatniego środka nacisku na Rosję.

Wiele krajów południowej Europy trzymało kciuki za powodzenie gazpromowskiego projektu, zwłaszcza Węgry, Austria, Serbia. Rura miała prowadzić po dnie Morza Czarnego do Bułgarii, gdzie rozdzielałaby się na dwie nitki. Jedna miała prowadzić przez Grecję do południowych Włoch, druga przez Serbię i Węgry do Austrii. Koszt szacowano na 40 mld dol. Pierwszy gaz miał popłynąć w 2018 r.

Wprawdzie część ekspertów zastanawiała się nad opłacalnością tak wielkiej inwestycji, ale inni twierdzili, że to nie ma znaczenia. Rosję stać na inwestycje ekonomicznie nierentowne, ale politycznie opłacalne. South Stream mocniej związałby Bałkany z Rosją, a to region, w którym i tak ma spore wpływy. O Gazociągu Północnym także mówiono, że drogi i się ekonomicznie nie spina, a powstał w błyskawicznym tempie i już działa.

Wiele się jednak w ciągu ostatnich lat zmieniło. Unia Europejska, dotychczas bezkrytycznie przyglądająca się ekspansji Gazpromu, zdała sobie sprawę, że kolejny wielki szlak eksportu rosyjskiego gazu zwiększy jej uzależnienie od tego dostawcy. Od czasu wybuchu konfliktu na Ukrainie i zajęcia Krymu zmieniło się spojrzenie na dostawy ze Wschodu.

Reklama