Po dość słabym statystycznie roku i obawach, że deflacja, czyli spadek cen, może spowodować odkładanie zakupów, grudzień będzie decydujący dla wyników wielu firm. Dlatego, jak mogą, podgrzewają emocje, proponując świąteczne superokazje. Zwłaszcza że my, Polacy, akurat przed Bożym Narodzeniem dość łatwo wpadamy w zakupową gorączkę. Podczas gdy przeciętnie Europejczycy przeznaczą w tym roku na świąteczne wydatki średnio 442 euro (równowartość 1847 zł), my zamierzamy wydać 277 euro, czyli 1158 zł. Przy trzykrotnie niższych zarobkach.
Kiedy inni (najbardziej Włosi i Grecy) zaciskają pasa i na tegoroczne święta wydadzą mniej niż rok wcześniej, to polscy konsumenci zwiększą wydatki (według ich deklaracji) aż o 13 proc. Najmocniej w Europie!
Najbardziej powściągliwi zaś są ci, których akurat stać na rozrzutność, czyli Niemcy. Ich świąteczny budżet zamknie się w 458 euro, nieznacznie tylko różniąc się na plus od ubiegłorocznego. To mniej niż wydają Francuzi (518 euro) i Brytyjczycy (764 euro).
Mikołaj z chwilówką zagrzewa do zakupów
Zakupowej gorączki i chęci wydania aż o 13 proc. więcej nie da się uzasadnić wzrostem naszych zarobków. Średnia płaca wprawdzie wzrosła, ale zaledwie o ponad 3 proc. Nie dołożymy też do świąt z posiadanych zasobów finansowych, bo tych mamy siedem razy mniej, niż wynosi średnia unijna, ale wydawać chcielibyśmy tyle samo. – Nasza zamożność rośnie w ostatnich sześciu latach w tempie 4,6 proc. – wyliczył Andrzej Marczak, partner w KPMG. Gdyby takie tempo wzrostu majątku finansowego przeciętnego Polaka się utrzymało, dogonilibyśmy Europę za 43 lata. Ale od czego są firmy pożyczkowe?
Z badania przeprowadzonego przez Ipsos wynika, że aż 22 proc. Polaków świąteczne prezenty kupi na kredyt. Skoro stanem portfela nie przejmuje się więcej niż co piąty, to może warto skorzystać z chwilówki?