Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Węgiel może poczekać

Sejm przyjął ustawę górniczą. Cztery kopalnie do likwidacji

Adam Stępień / Agencja Gazeta
Zmieniona pospiesznie w nocnym głosowaniu ustawa o funkcjonowaniu górnictwa ma pomóc uratować Kompanię Węglową. Czy uratuje? Niekoniecznie.

Rzadko się zdarza, by głosowanie nad nowelizacją ustawy zostało poprzedzone telewizyjnym orędziem premiera do narodu. Nie chcę, ale muszę – tak można streścić wystąpienie premier Ewy Kopacz. Nie mamy alternatywy, tłumaczyła szefowa rządu, dlatego konieczna jest zmiana ustawy. Ma ona umożliwić przeniesienie czterech kopalń z Kompanii Węglowej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, bo tam dopiero możliwa będzie pomoc publiczna. W ten sposób tonąca Kompania zostanie uwolniona od największego finansowego balastu. Jedną kopalnię dodatkowo jeszcze sprzeda, a potem zacznie nowe życie.

Co będzie z czterema kopalniami, które trafią do SRK? Najpierw mówiono o likwidacji, ale wybuchła awantura, więc pojawiło się słowo „wygaszanie”. Znaczy mniej więcej to samo, ale lepiej brzmi. Teraz już nikt nie mówi o wygaszaniu, ale o restrukturyzacji, uzdrawianiu. Najbardziej deficytowe kopalnie mają zyskać nowe życie, przejść kurację odmładzającą. Pełne wigoru będą fedrować węgiel, którego – jak przekonują górniczy związkowcy – mają ogromne pokłady. Górnicy będą mieli pracę, zarobki, barbórki i piórnikowe. Wrócą dawne dobre czasy.

Niestety, nie wrócą. Bo nawet jeśli państwo jakimś cudem podłączy kolejne finansowe rury, które będą do kopalń pompować dodatkowe miliardy złotych, to pozostanie pytanie: co zrobić z tym węglem? Na hałdach leży go około 7–8 mln ton. Każda tona została wydobyta w mozolnym trudzie górników, do każdej trzeba było dołożyć około 50 zł. A teraz nie ma go komu sprzedać.

Bo dziś głównym problemem polskiego górnictwa nie jest sytuacja Kompanii Węglowej, niewydolność kopalń Pokój, Brzeszcze, Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, tylko nadprodukcja węgla energetycznego.

Reklama