W internecie jest portal informujący o wydarzeniach kulturalnych, organizowanych z myślą o warszawskich seniorach. Portal nazywa się Warszawa 50+. Czyli po pięćdziesiątce można już być seniorem.
Kluby seniora ustawiły poprzeczkę wyżej: zapraszają mieszkańców dzielnicy albo osiedla po sześćdziesiątce. Tradycyjnie już są miejscem spotkań towarzyskich, brydża, amatorskiej twórczości, na którą w latach pracy zawodowej nie było czasu. Dbają o ducha, ale i o ciało: zwykle mają w ofercie gimnastykę. Bywa, że także nordic walking, pilates. Kluby seniora przestały być miejscem, w którym zabija się czas: wydłużają także okres sprawności i samodzielności.
Bardzo trudno jednak o ofertę dla seniorów, którzy sprawność stracili. Pani Krystyna, mieszkanka Warszawy, szukała opiekunki dla swojej schorowanej, ponad 90-letniej matki. Na kilka godzin, kiedy musiała być w biurze. W dzielnicowym Ośrodku Pomocy Społecznej zapytano ją o wysokość dochodów, emeryturę matki. Wyszło na to, że powinna zapłacić pełną cenę opieki (pielęgnacyjnej – ze względu na stan zdrowia staruszki). Czyli około 20 zł za godzinę. Niemal tyle, ile sama zarabia.
Czeki opiekuńcze
Bezpłatna opieka przysługuje seniorom w skrajnej biedzie (z dochodami poniżej 542 zł miesięcznie w przypadku osoby samotnej, 456 zł na osobę w gospodarstwie domowym). Przy przeciętnych emeryturach płaci się ponad połowę ceny. Tyle że 1,6 tys. zł, które statystyczny emeryt dostaje średnio na rękę, wystarczyłoby tylko na 5 godzin opieki dziennie. Ciężar zajęcia się niedołężnym seniorem spada w praktyce na rodzinę. Najczęściej na córkę, która – jeśli nie jest w wieku emerytalnym – stara się pogodzić ten obowiązek z pracą zawodową.